"Komm her wir werden nicht gestört, das hab ich schon geklärt don´t disturb" // Podejdź tutaj, nikt nam nie przeszkodzi, już o to zadbałem - 'Nie przeszkadzać'

środa, 3 września 2014

4. Miłość też umiera.

Tego dnia Kyle miał zostać dłużej w biurze porządkując papiery. Dziewczyna postanowiła jednak, że pojedzie do niego i wyzna mu wszystko. Nie mogła czekać ani chwili dłużej, to ją zabijało. Wiedziała, że jak do niego zadzwoni, to ją spławi i nie pozwoli na przybycie. Pojechała więc bez zapowiedzi. Zestresowana weszła do siedziby firmy. Nikogo już tam nie było, jedynie na końcu korytarza było widać światło, wydobywające się z jednego z pokoi. Niepewnym krokiem zmierzała w tym kierunku, jednak gdy już doszła i stanęła przy drzwiach to adrenalina zrobiła swoje. Złapała za klamkę i je otworzyła. Tego, co zobaczyła na stole, nie było w najgorszych scenariuszach. Wybiegła z budynku, wsiadła w samochód i ruszyła do domu.

Cała roztrzęsiona podeszła pod klatkę, gdzie czekał na nią Bill. Zdziwiła się, bo nie byli umówieni. Podszedł i ją przytulił.

- Spokojnie, jestem przy Tobie. Co się stało? 
- Pojechałam do biura Kyle'a...Wejdźmy najpierw do środka.

Zabrał od niej klucze i otworzył drzwi. Gdy już znaleźli się w jej pokoju, postanowili kontynuować rozmowę.

- Tak w ogóle, to co Ty tu robisz? 
- Przyszedłem do Ciebie, gdyż się martwiłem. Nie odbierałaś telefonu, nie odpisywałaś... 
- Przepraszam, potrzebowałam spokoju. 
- To na razie nie ważne, mów lepiej, co się stało w biurze?
- Chciałam mu wszystko powiedzieć, wyjaśnić. Jednak, gdy zobaczyłam tą głupią kelnerkę z jego ulubionej restauracji na jego biurku nago, a jego na niej... Ujeżdżał ją z taką mocą, namiętnością... Ze mną tak nigdy nie miał. Wybiegłam stamtąd nim zdążył zauważyć, że w ogóle tam byłam. Jak mogłam być tak głupia i nie domyślić się wcześniej... 
- Kochałaś go, dlatego mu ufałaś. Jak widać, on nie zasługuje na to. 
- Zdecydowanie nie zasługuje. Muszę wymazać go ze swojego serca. Teraz przynajmniej nie muszę mu mówić o całej sytuacji, a wcześniej takiego wyjścia nie miałam... 
- Jak to nie miałaś? Myślałem, że sobie wszystko wyjaśniliśmy, przecież bym mu się nie wygadał. 
- Prędzej, czy później by się dowiedział, zauważyłby to... 
- Co by miał zauważyć? 
- Moją owocującą miłość do Ciebie.

Spojrzał w jej zapłakane oczy. Otarł łzę błądzącą po policzku. Złączyli się w namiętnym pocałunku. Tym razem to ona wykonała pierwszy krok zdejmując z niego koszulkę. Nawet nie zauważyli, kiedy znaleźli się na podłodze nago. Każdy ich ruch był tak spontaniczny i pełen pasji, jakby byli dla siebie stworzeni. Pieścili się wzajemnie, rozpalając swe ciała do czerwoności. Gdy już w nią wszedł, cała reszta świata jakby przestała istnieć. Zatracili się w tej przyjemności całkowicie. Bill odzyskał trzeźwość umysłu przed końcem i spytał, gdzie może bezpiecznie dojść. Dostał jednak odpowiedź, której się nie spodziewał: „we mnie”. Oczywiście, z oferty skorzystał, a po wszystkim położyli się na łóżku i wtuleni w siebie zaczęli rozmawiać.

- Cieszę się, że bierzesz tabletki i pozwoliłaś mi pozostać do końca, to było cudowne. 
- Z tym, że... nie biorę. 
- Co?! Wiesz, jak to może się skończyć?! 
- Już za późno, Bill. 
- Teraz za późno, jasne. Jednak 5 minut temu za późno nie było i nie wiem, jak mogłaś to zrobić! Dlaczego mi pozwoliłaś na dojście w Tobie? Co Cię napadło?! 
- 5 minut temu też było za późno. O konsekwencjach tego powinieneś myśleć, gdy dobierałeś się do mnie po pijaku... 
- Czekaj, czekaj, o czym Ty mówisz? 
- Jestem w ciąży. Z Tobą. 
- Co??? 
- Byłam u lekarza, potwierdził to. Termin wskazuje jednoznacznie na Ciebie. Nie ma żadnej szansy by to było dziecko Kyle'a. Z nim już dawno do niczego nie doszło. 
- Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś? 
- To nie takie proste. Chciałam porozmawiać najpierw z chłopakiem, jednak po tym, co zobaczyłam... on już dla mnie nie istnieje.

W tym momencie zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu widniało imię „Kyle”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz