Zerwali się na równe nogi
i podeszli do drzwi. Nie musieli długo czekać, by zobaczyć
zataczającego się do środka Kyle'a. Ten jednak widząc ich razem
automatycznie 'wytrzeźwiał'. Żeby tego było mało, Bill objął
kobietę ramieniem, by czuła się bezpieczniej, co rozzłościło
chłopaka jeszcze bardziej.
- Co on do cholery tu robi?!
Łapy precz od mojej laski!
- Nie jestem już 'Twoją
laską'... po Twoich zdradach myślałeś, że dalej z Tobą jestem?!
- Chciałaś chyba
powiedzieć, że po Twoich zdradach, zdziro!
- Nie udawaj niewiniątka,
widziałam was razem, jak wpadłam ostatnio do biura. Skoro tak
wyglądają te Twoje nadgodziny to ja się nie dziwię, że nie
potrzebowałeś się spotykać ze mną!
- I co z tego? Jestem facetem
i mam potrzeby!
- A ja jestem kobietą i
również je mam, a Bill zajmuje się ich spełnianiem! W odróżnieniu
od Ciebie on to potrafi perfekcyjnie...
- Taaak? Taaaaak? Ciekawe, czy
równie perfekcyjnie pokona mnie w walce!
W tym momencie zamachnął
się, by przywalić przeciwnikowi w twarz, jednak ten uniknął
ciosu. Bill wykrzykiwał, że nie będzie się bił z pijanym i żeby
przestał, chłopak jednak nie reagował. Zaczęli się więc bić,
żaden z nich nie chciał od tej pory ustąpić. Dziewczyna próbowała
ich rozdzielić, jednak bez skutku. Walka była wyrównana, każdy
zaliczył już kilka draśnięć. W pewnym momencie zdarzyło się
jednak coś nieoczekiwanego. Kyle automatycznie walnął, próbującą
ich powstrzymać, kobietę. Był to cios w brzuch, po którym padła
na podłogę i straciła przytomność. Bill podbiegł do niej
szybko. Zaczął wrzeszczeć na Kyle'a z wyrzutami i jednocześnie
sprawdzał, czy dziewczyna oddycha. Następnie wyjął telefon i
zadzwonił na pogotowie.
- Halo? Proszę szybko
przysłać karetkę, kobieta w ciąży dostała w brzuch z pięści,
upadła i straciła przytomność. Pospieszcie się!
*rozłączył się*
- Niezła
zagrywka, ciąża... nie wpadłbym na to. Chociaż jak się dowiedzą,
że kłamałeś, by szybciej przyjechali, to może nie być już tak
przyjemnie...
- Ale ja
nie kłamałem. Ona jest w ciąży, a Ty debilu ją uderzyłeś.
Jeśli coś się stało dziecku, to znajdę Cię chociażby pod
ziemią, własnoręcznie uduszę i zakopię tam ponownie! Ze
szczególnym okrucieństwem!
- Więc
b...bę...będę... będę ojcem...
- O to się akurat nie musisz
martwić.
Bill jednak nie zdążył
dokończyć swej wypowiedzi, gdyż w tej chwili przyjechała karetka.
Zabrali dziewczynę do szpitala, a tuż za nimi pojechali panowie.
Całą drogę spędzili w ciszy, zmartwieni zaistniałą sytuacją.
Gdy dojechali do szpitala i wbiegli już do środka, to zatrzymał
ich lekarz prosząc o informacje o zajściu. Bill rozpoczął
wyjaśnienia:
- Wparował pijany do
mieszkania, zaczął się awanturować, bić i popchnął przypadkiem
moją dziewczynę jak chciała nas rozdzielić.
- Jaką Twoją dziewczynę?!
Ona jest moja!
Lekarz do Kyle'a: - Dobrze,
poproszę więc pana ze mną.
Zaprowadził go do sali,
gdzie sprawdzili jego poziom alkoholu we krwi. Po otrzymaniu wyników,
zaprosił go na izbę wytrzeźwień. Wyrywał się, chciał iść do
niej, jednak nie pozwolili mu pozostać tam w takim stanie.
Bill czekał przed salą.
Minuty zdawały mu się ciągnąć w nieskończoność. Bał się o
swoją kobietę oraz o dziecko. Mimo, że dopiero co się
przyzwyczajał do myśli, iż zostanie ojcem, to już zdążył
pokochać to nienarodzone maleństwo całym sercem. Nie wyobrażał
sobie, co by było, gdyby teraz zostało mu to odebrane. Nawet nie
chciał o tym myśleć.
Gdy wyszedł lekarz, Bill
dostał prawie że zawału. Był tak zestresowany. Powiedział
szybko, że jest ojcem dziecka i spytał, czy wszystko w porządku.
Lekarz zaprosił go do swojego gabinetu na rozmowę. Zniecierpliwiony
młodzieniec w piorunującym tempie znalazł się w środku i siedząc
naprzeciwko doktora czekał na informacje.
- No dobrze, tak więc mam
dwie wiadomości. W jednej sprawie może Pan odetchnąć z ulgą,
dziecku nic nie będzie. Jednak z kobietą jest gorzej. Nie wiemy
jeszcze, co jej jest. Nie możemy jej w ogóle wybudzić, wpadła w
jakąś śpiączkę. Na razie robimy serię badań, by sprawdzić, co
się stało i co wywołało taki stan. Dołożymy wszelkich starań,
by ją wybudzić. Na tą chwilę jednak, nie mogę nic więcej
powiedzieć. Proszę być dobrej myśli.
Po tych słowach, Bill
wyszedł bez słowa z gabinetu, zagubiony jak we mgle. Nie mrugał
już nawet oczami, tylko szedł przed siebie, do sali, gdzie leżała
jego ukochana. Patrzył się na nią dobre pół godziny, ściskając
jej rękę. Z jego oczu zaczęły spływać łzy, nie kontrolował
ich. Następnie nachylił się i pocałował kobietę. Tuż po tym
wybiegł ze szpitala.
Droga powrotna wydawała się
ciągnąć w nieskończoność. Myśli zaprzątały jego głowę, nie
wiedział, cóż począć. Zanim dotarł do domu, zatrzymał się w
jeszcze jednym miejscu, skąd wyszedł z kilkoma wielkimi torbami
zakupów. Był to sklep typu Castorama, jednak był on całodobowy. Bill mieszkał w domu,
bliźniaku. Jedną połówkę zamieszkiwał jego brat, Tom, natomiast
drugą miał całą dla siebie. Kilka pokoi miał jeszcze pustych,
całkowicie nieumeblowanych. Dopóki mieszkał sam, to wystarczyły
mu trzy – salon, sypialnia oraz pokój rozrywkowy. Dzisiejszej nocy
jednak postanowił dodać do tego kolejny – pokój dziecięcy. Gdy
tylko wrócił do domu, zabrał się za malowanie ścian. Wybrał
kolor błękitny, a na jednej ze ścian namalował czarną farbą
obramówkę kwiatów. Takie połączenie wyglądało bajkowo. Podłoga
już wcześniej była wyłożona panelami, więc tą część pracy
mógł pominąć. Zabrał się więc za składanie kołyski. Była
ona drewniana i miała granatowe ozdoby. Położył ją gotową w
rogu pokoju. Następnie zamontował również stolik, przewijak oraz
jeszcze kilka potrzebnych dodatków. Na zakończenie, udekorował
pokój zasłonami oraz dużą ilością pluszowych misiów różnej
wielkości. Wszystko to zajęło mu całą noc, gdy skończył był
już poranek. Nie zdążył się nawet pozbyć farby z ciała, gdyż
tuż po zakończeniu pracy nad pokojem, zadzwonił do niego lekarz.
Prosił o natychmiastowe przybycie do szpitala. Bill nie tracąc ani
chwili, wybiegł z domu i pojechał. Na miejscu dowiedział się od
lekarza, że stała się rzecz dziwna. Tuż po wczorajszej wizycie
chłopaka, dziewczyna zaczęła odzyskiwać przytomność. Walczyli
całą noc, by odzyskała ją całkowicie i nad ranem się to udało.
Czy to możliwe, by pożegnalny pocałunek ukochanego tak na nią
zadziałał? Tego nigdy się nie dowie, jednak byłoby to jakieś
wyjaśnienie. Trochę za bardzo brzmi jak z bajki, ale może jest
prawdą. W tym momencie nie obchodziło go aż tak bardzo to, jak to
się stało. Całą swą energię skierował na bycie szczęśliwym,
że się obudziła. Zapytał od razu lekarza, kiedy będzie mógł ją
zabrać do domu i czy potrzebuje teraz jakiejś specjalnej opieki.
Dostał na to odpowiedź, która ucieszyła go jeszcze bardziej.
Okazało się bowiem, że nagle wszystkie wyniki badań są
perfekcyjne i że nie ma żadnych przeciwwskazań by zabrać ją ze
szpitala już teraz. Bill ucieszył się bardzo z tego faktu,
podziękował lekarzowi za wszystko i wybiegł szczęśliwy z
budynku.
Dziewczyna czuła się już
dobrze i chciała jak najszybciej znaleźć się w domu. Przygotowała
się już do wyjścia i usiadła na łóżku. Wyjęła komórkę i
zadzwoniła do Billa, jednak ten nie odebrał. Próbowała jeszcze
kilka razy, po czym do sali wszedł Kyle.
- Cześć. Jak się czujesz?
Przepraszam za wczoraj, nie chciałem Cię skrzywdzić kochanie.
- Hey, już jest wszystko
dobrze, wszystko wróciło do normy.
- Na pewno? Widzę, że coś
Cię jednak męczy...
- To nie o zdrowie chodzi.
Lekarz powiedział, że mogę już wyjść, chciałam zadzwonić po
Billa, by mnie stąd zabrał, jednak ten nie odbiera telefonu. Nie
wiem, co się dzieje.
- Widocznie Twój królewicz
nie jest tym, za kogo go masz. Ja byłem tu przez całą noc i
czekałem na wieści.
- To nie widziałeś, gdzie
on poszedł?
- Przez jakiś czas
przetrzymali mnie na izbie wytrzeźwień, a jak już mnie wypuścili,
to jego tu nie było.
- Nigdy bym się nie
spodziewała po nim takiego zachowania. Nie dość, że go tu nie
było, to jeszcze teraz nie odbiera telefonu? I co ja teraz zrobię?
- Spokojnie, ja się Tobą
zajmę, zawiozę Cię do domu, już zamawiam taksówkę. Przynajmniej
tyle mogę zrobić po tym, co się stało.
- No dobrze, chyba i tak nie
mam innej opcji, dziękuję.
Po chwili taksówka była
już pod szpitalem. Oboje wsiedli do niej i w drodze zaczęli
rozmawiać.
- Widzisz, Twój kochaś się
ulotnił, gdy tylko nadarzyła się ku temu okazja. Nie martw się
jednak. W zaistniałych okolicznościach wybaczam Ci Twój skok w bok
i zajmę się Tobą oraz naszym dzieckiem. Dlaczego nie powiedziałaś
mi wcześniej o ciąży?
- Chciałam Ci powiedzieć
wcześniej, ale gdy szłam to zrobić, to właśnie wtedy zobaczyłam
Cię z nią. Z resztą, to nie jest Twoje dziecko.
- Co Ty za głupoty gadasz?
Dobrze, wiem, że to trochę potrwa zanim znów mi zaufasz, wybaczysz
i zanim znów stworzymy dobry związek, ale damy radę, nie
przekreślaj mnie. Przecież wiesz, że nie chciałem Cię
skrzywdzić. I już nigdy tego nie zrobię, obiecuję.
W tym momencie taksówka
dojechała na miejsce, a młodzi wysiedli i ruszyli w stronę domu.
Zanim jednak zdążyli wejść do środka, usłyszeli głos Billa.
- Kochanie, poczekaj!
*podbiegł ze swojego samochodu do nich* Byłem po Ciebie i lekarz
powiedział mi, że chwilę temu pojechałaś do domu taksówką.
Przepraszam, że nie zdążyłem po Ciebie przybyć. Nie taki był
mój plan. Jednak obiecuję, że wynagrodzę Ci to.
- Człowieku,
odwal się od niej! Ona jest moja, dziecko zmienia całkiem sytuację,
naprawimy nasz związek i będzie wszystko jak dawniej! Stworzymy mu
wspaniałą rodzinę, a Ty spadaj stąd! Nikt Cię tu nie chce.
- Kyle,
powiedziałam Ci już, że to nie jest Twoje dziecko. Miałam wówczas
na myśli, że jest to dziecko Billa. Przepraszam, ale czy mógłbyś
nas teraz zostawić samych? Muszę z nim porozmawiać na osobności.
- Nie
wierzę! Jeszcze się przekonamy, czyje to dziecko! Zobaczymy! Nie
zabierzesz mi jej, Bill!
Kyle
odszedł, a para zaczęła rozmawiać. Chłopak poprosił, by
dziewczyna wsiadła z nim do samochodu i pozwoliła mu wyjaśnić
jego zachowanie i przyczynę nieobecności w szpitalu. Obiecał, że
tego nie pożałuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz