"Komm her wir werden nicht gestört, das hab ich schon geklärt don´t disturb" // Podejdź tutaj, nikt nam nie przeszkodzi, już o to zadbałem - 'Nie przeszkadzać'

poniedziałek, 15 września 2014

6. Niepewność.

Zerwali się na równe nogi i podeszli do drzwi. Nie musieli długo czekać, by zobaczyć zataczającego się do środka Kyle'a. Ten jednak widząc ich razem automatycznie 'wytrzeźwiał'. Żeby tego było mało, Bill objął kobietę ramieniem, by czuła się bezpieczniej, co rozzłościło chłopaka jeszcze bardziej.

- Co on do cholery tu robi?! Łapy precz od mojej laski!
- Nie jestem już 'Twoją laską'... po Twoich zdradach myślałeś, że dalej z Tobą jestem?!
- Chciałaś chyba powiedzieć, że po Twoich zdradach, zdziro!
- Nie udawaj niewiniątka, widziałam was razem, jak wpadłam ostatnio do biura. Skoro tak wyglądają te Twoje nadgodziny to ja się nie dziwię, że nie potrzebowałeś się spotykać ze mną!
- I co z tego? Jestem facetem i mam potrzeby!
- A ja jestem kobietą i również je mam, a Bill zajmuje się ich spełnianiem! W odróżnieniu od Ciebie on to potrafi perfekcyjnie...
- Taaak? Taaaaak? Ciekawe, czy równie perfekcyjnie pokona mnie w walce!

W tym momencie zamachnął się, by przywalić przeciwnikowi w twarz, jednak ten uniknął ciosu. Bill wykrzykiwał, że nie będzie się bił z pijanym i żeby przestał, chłopak jednak nie reagował. Zaczęli się więc bić, żaden z nich nie chciał od tej pory ustąpić. Dziewczyna próbowała ich rozdzielić, jednak bez skutku. Walka była wyrównana, każdy zaliczył już kilka draśnięć. W pewnym momencie zdarzyło się jednak coś nieoczekiwanego. Kyle automatycznie walnął, próbującą ich powstrzymać, kobietę. Był to cios w brzuch, po którym padła na podłogę i straciła przytomność. Bill podbiegł do niej szybko. Zaczął wrzeszczeć na Kyle'a z wyrzutami i jednocześnie sprawdzał, czy dziewczyna oddycha. Następnie wyjął telefon i zadzwonił na pogotowie. 

- Halo? Proszę szybko przysłać karetkę, kobieta w ciąży dostała w brzuch z pięści, upadła i straciła przytomność. Pospieszcie się! *rozłączył się*
- Niezła zagrywka, ciąża... nie wpadłbym na to. Chociaż jak się dowiedzą, że kłamałeś, by szybciej przyjechali, to może nie być już tak przyjemnie...
- Ale ja nie kłamałem. Ona jest w ciąży, a Ty debilu ją uderzyłeś. Jeśli coś się stało dziecku, to znajdę Cię chociażby pod ziemią, własnoręcznie uduszę i zakopię tam ponownie! Ze szczególnym okrucieństwem!
- Więc b...bę...będę... będę ojcem...
- O to się akurat nie musisz martwić.

Bill jednak nie zdążył dokończyć swej wypowiedzi, gdyż w tej chwili przyjechała karetka. Zabrali dziewczynę do szpitala, a tuż za nimi pojechali panowie. Całą drogę spędzili w ciszy, zmartwieni zaistniałą sytuacją. Gdy dojechali do szpitala i wbiegli już do środka, to zatrzymał ich lekarz prosząc o informacje o zajściu. Bill rozpoczął wyjaśnienia:

- Wparował pijany do mieszkania, zaczął się awanturować, bić i popchnął przypadkiem moją dziewczynę jak chciała nas rozdzielić.
- Jaką Twoją dziewczynę?! Ona jest moja!
Lekarz do Kyle'a: - Dobrze, poproszę więc pana ze mną.

Zaprowadził go do sali, gdzie sprawdzili jego poziom alkoholu we krwi. Po otrzymaniu wyników, zaprosił go na izbę wytrzeźwień. Wyrywał się, chciał iść do niej, jednak nie pozwolili mu pozostać tam w takim stanie.

Bill czekał przed salą. Minuty zdawały mu się ciągnąć w nieskończoność. Bał się o swoją kobietę oraz o dziecko. Mimo, że dopiero co się przyzwyczajał do myśli, iż zostanie ojcem, to już zdążył pokochać to nienarodzone maleństwo całym sercem. Nie wyobrażał sobie, co by było, gdyby teraz zostało mu to odebrane. Nawet nie chciał o tym myśleć.
Gdy wyszedł lekarz, Bill dostał prawie że zawału. Był tak zestresowany. Powiedział szybko, że jest ojcem dziecka i spytał, czy wszystko w porządku. Lekarz zaprosił go do swojego gabinetu na rozmowę. Zniecierpliwiony młodzieniec w piorunującym tempie znalazł się w środku i siedząc naprzeciwko doktora czekał na informacje.

- No dobrze, tak więc mam dwie wiadomości. W jednej sprawie może Pan odetchnąć z ulgą, dziecku nic nie będzie. Jednak z kobietą jest gorzej. Nie wiemy jeszcze, co jej jest. Nie możemy jej w ogóle wybudzić, wpadła w jakąś śpiączkę. Na razie robimy serię badań, by sprawdzić, co się stało i co wywołało taki stan. Dołożymy wszelkich starań, by ją wybudzić. Na tą chwilę jednak, nie mogę nic więcej powiedzieć. Proszę być dobrej myśli.

Po tych słowach, Bill wyszedł bez słowa z gabinetu, zagubiony jak we mgle. Nie mrugał już nawet oczami, tylko szedł przed siebie, do sali, gdzie leżała jego ukochana. Patrzył się na nią dobre pół godziny, ściskając jej rękę. Z jego oczu zaczęły spływać łzy, nie kontrolował ich. Następnie nachylił się i pocałował kobietę. Tuż po tym wybiegł ze szpitala.

Droga powrotna wydawała się ciągnąć w nieskończoność. Myśli zaprzątały jego głowę, nie wiedział, cóż począć. Zanim dotarł do domu, zatrzymał się w jeszcze jednym miejscu, skąd wyszedł z kilkoma wielkimi torbami zakupów. Był to sklep typu Castorama, jednak był on całodobowy. Bill mieszkał w domu, bliźniaku. Jedną połówkę zamieszkiwał jego brat, Tom, natomiast drugą miał całą dla siebie. Kilka pokoi miał jeszcze pustych, całkowicie nieumeblowanych. Dopóki mieszkał sam, to wystarczyły mu trzy – salon, sypialnia oraz pokój rozrywkowy. Dzisiejszej nocy jednak postanowił dodać do tego kolejny – pokój dziecięcy. Gdy tylko wrócił do domu, zabrał się za malowanie ścian. Wybrał kolor błękitny, a na jednej ze ścian namalował czarną farbą obramówkę kwiatów. Takie połączenie wyglądało bajkowo. Podłoga już wcześniej była wyłożona panelami, więc tą część pracy mógł pominąć. Zabrał się więc za składanie kołyski. Była ona drewniana i miała granatowe ozdoby. Położył ją gotową w rogu pokoju. Następnie zamontował również stolik, przewijak oraz jeszcze kilka potrzebnych dodatków. Na zakończenie, udekorował pokój zasłonami oraz dużą ilością pluszowych misiów różnej wielkości. Wszystko to zajęło mu całą noc, gdy skończył był już poranek. Nie zdążył się nawet pozbyć farby z ciała, gdyż tuż po zakończeniu pracy nad pokojem, zadzwonił do niego lekarz. Prosił o natychmiastowe przybycie do szpitala. Bill nie tracąc ani chwili, wybiegł z domu i pojechał. Na miejscu dowiedział się od lekarza, że stała się rzecz dziwna. Tuż po wczorajszej wizycie chłopaka, dziewczyna zaczęła odzyskiwać przytomność. Walczyli całą noc, by odzyskała ją całkowicie i nad ranem się to udało. Czy to możliwe, by pożegnalny pocałunek ukochanego tak na nią zadziałał? Tego nigdy się nie dowie, jednak byłoby to jakieś wyjaśnienie. Trochę za bardzo brzmi jak z bajki, ale może jest prawdą. W tym momencie nie obchodziło go aż tak bardzo to, jak to się stało. Całą swą energię skierował na bycie szczęśliwym, że się obudziła. Zapytał od razu lekarza, kiedy będzie mógł ją zabrać do domu i czy potrzebuje teraz jakiejś specjalnej opieki. Dostał na to odpowiedź, która ucieszyła go jeszcze bardziej. Okazało się bowiem, że nagle wszystkie wyniki badań są perfekcyjne i że nie ma żadnych przeciwwskazań by zabrać ją ze szpitala już teraz. Bill ucieszył się bardzo z tego faktu, podziękował lekarzowi za wszystko i wybiegł szczęśliwy z budynku.

Dziewczyna czuła się już dobrze i chciała jak najszybciej znaleźć się w domu. Przygotowała się już do wyjścia i usiadła na łóżku. Wyjęła komórkę i zadzwoniła do Billa, jednak ten nie odebrał. Próbowała jeszcze kilka razy, po czym do sali wszedł Kyle.

- Cześć. Jak się czujesz? Przepraszam za wczoraj, nie chciałem Cię skrzywdzić kochanie.
- Hey, już jest wszystko dobrze, wszystko wróciło do normy.
- Na pewno? Widzę, że coś Cię jednak męczy...
- To nie o zdrowie chodzi. Lekarz powiedział, że mogę już wyjść, chciałam zadzwonić po Billa, by mnie stąd zabrał, jednak ten nie odbiera telefonu. Nie wiem, co się dzieje.
- Widocznie Twój królewicz nie jest tym, za kogo go masz. Ja byłem tu przez całą noc i czekałem na wieści.
- To nie widziałeś, gdzie on poszedł?
- Przez jakiś czas przetrzymali mnie na izbie wytrzeźwień, a jak już mnie wypuścili, to jego tu nie było.
- Nigdy bym się nie spodziewała po nim takiego zachowania. Nie dość, że go tu nie było, to jeszcze teraz nie odbiera telefonu? I co ja teraz zrobię?
- Spokojnie, ja się Tobą zajmę, zawiozę Cię do domu, już zamawiam taksówkę. Przynajmniej tyle mogę zrobić po tym, co się stało.
- No dobrze, chyba i tak nie mam innej opcji, dziękuję.

Po chwili taksówka była już pod szpitalem. Oboje wsiedli do niej i w drodze zaczęli rozmawiać.

- Widzisz, Twój kochaś się ulotnił, gdy tylko nadarzyła się ku temu okazja. Nie martw się jednak. W zaistniałych okolicznościach wybaczam Ci Twój skok w bok i zajmę się Tobą oraz naszym dzieckiem. Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej o ciąży?
- Chciałam Ci powiedzieć wcześniej, ale gdy szłam to zrobić, to właśnie wtedy zobaczyłam Cię z nią. Z resztą, to nie jest Twoje dziecko.
- Co Ty za głupoty gadasz? Dobrze, wiem, że to trochę potrwa zanim znów mi zaufasz, wybaczysz i zanim znów stworzymy dobry związek, ale damy radę, nie przekreślaj mnie. Przecież wiesz, że nie chciałem Cię skrzywdzić. I już nigdy tego nie zrobię, obiecuję.

W tym momencie taksówka dojechała na miejsce, a młodzi wysiedli i ruszyli w stronę domu. Zanim jednak zdążyli wejść do środka, usłyszeli głos Billa.

- Kochanie, poczekaj! *podbiegł ze swojego samochodu do nich* Byłem po Ciebie i lekarz powiedział mi, że chwilę temu pojechałaś do domu taksówką. Przepraszam, że nie zdążyłem po Ciebie przybyć. Nie taki był mój plan. Jednak obiecuję, że wynagrodzę Ci to.
- Człowieku, odwal się od niej! Ona jest moja, dziecko zmienia całkiem sytuację, naprawimy nasz związek i będzie wszystko jak dawniej! Stworzymy mu wspaniałą rodzinę, a Ty spadaj stąd! Nikt Cię tu nie chce.
- Kyle, powiedziałam Ci już, że to nie jest Twoje dziecko. Miałam wówczas na myśli, że jest to dziecko Billa. Przepraszam, ale czy mógłbyś nas teraz zostawić samych? Muszę z nim porozmawiać na osobności.
- Nie wierzę! Jeszcze się przekonamy, czyje to dziecko! Zobaczymy! Nie zabierzesz mi jej, Bill!

Kyle odszedł, a para zaczęła rozmawiać. Chłopak poprosił, by dziewczyna wsiadła z nim do samochodu i pozwoliła mu wyjaśnić jego zachowanie i przyczynę nieobecności w szpitalu. Obiecał, że tego nie pożałuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz