"Komm her wir werden nicht gestört, das hab ich schon geklärt don´t disturb" // Podejdź tutaj, nikt nam nie przeszkodzi, już o to zadbałem - 'Nie przeszkadzać'

wtorek, 10 listopada 2015

21. Czarnowłosa blondynka.

Andy obudził się z ogromnym bólem głowy. Zaczął oczywiście żałować, że za dużo wypił i kląć na siebie w duchu - poimprezowy standard. Gdy tylko otworzył oczy, przypomniał sobie o wydarzeniach z zeszłej nocy. Boże, co ja zrobiłem. Poszedłem z jakąś lalą do łóżka, która nawet nie jest w moim typie?! Wokalista był załamany. Spojrzał w stronę leżącej kobiety. Jeszcze nigdy nie wylądował z obcą dziewczyną w łóżku. Dobrze wiedział, że nie może sobie pozwolić na seks z fanką, bo to naraziłoby cały zespół na nieprzyjemne konsekwencje - wszystko mogłoby wyciec do sieci. Inne kobiety zazwyczaj nie były w jego typie, więc nawet nie zwracał na nie uwagi. Dlaczego tym razem zagadał do takiej? Co go podkusiło? Nie miał pojęcia. Postanowił jednak szybko się stąd ulotnić, zanim ofiara jego lekkomyślnego zachowania się obudzi. Gdy tylko wstał z łóżka, Agness otworzyła oczy i spojrzała na wokalistę. Cholera, teraz już się nie wymknę. Co tu wymyślić, Andy, myśl, szybko!

- Cześć! Właśnie miałem zaparzyć kawę, chcesz też? *wypalił automatycznie*

- Dzięki, chętnie. *spojrzała w oczy Andy'ego, po czym wbiła wzrok w podłogę kompletnie zamyślona*

- Coś się stało? Nie wyglądasz na zadowoloną...

- Trochę Cię wczoraj okłamałam i muszę to odkręcić, jednak nie wiem, jak zareagujesz.

- Okłamałaś? Nie martw się, i tak niewiele pamiętam z naszej rozmowy, więc możesz to sobie odpuścić. *posłał dziewczynie łobuzerski uśmieszek*

- Nie chodzi o samą treść rozmowy... pamiętasz, jak powiedziałam Ci, że pokazuję swoje prawdziwe oblicze w tamtym klubie?

- A tak, coś kojarzę...*Nie kojarzył wcale, ale nie chciał wyjść na chama.*

- No właśnie. Pozwól, że wyjawię Ci moją tajemnicę....

Dziewczyna podeszła do walizki i rozwinęła ją z różowej folii. Następnie wyjęła kilka rzeczy i poszła do toalety. Tuż przed jej zamknięciem, rzuciła do chłopaka słowa "Przygotuj kawę i lepiej wygodnie usiądź".

Andy nie zupełnie wiedział, co ma o tym myśleć. W pierwszej chwili chciał wykorzystać okazję i uciec stamtąd. Potem jednak spojrzał na czarną walizkę z ćwiekami, która jeszcze chwilę temu była różowa i nadawała się wyłącznie dla plastika. Od kiedy takie dziewczyny używają ćwieków? To się nie kleiło. Do tego tekst, że ma wygodnie usiąść. No dobra, zaraz przeżyje coś szokującego i to już po wyjściu blondi z łazienki. W głowie miał wiele wizji, od głupich, po te bardziej prawdopodobne. W ostateczności uznał, że zapewne chodzi o coś seksualnego - może dziewczyna wyleci zaraz w jakimś seksownym stroju? Nie miał ochoty na takie igraszki, Agness nie była w jego typie. Coś jednak kazało mu zostać i dowiedzieć się prawdy. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, jednak to go nie odstraszało. Ze stanu zamyślenia wybił go dźwięk zagotowanej wody. Wziął dwie filiżanki ze stolika i nasypał do nich kawy oraz cukru. Następnie wszystko zalał i odstawił czajnik. W tym momencie dziewczyna wyszła z toalety. Mina, jaką zobaczyła na twarzy Biersacka była bezcenna.


Dziewczyna znów była sobą. Pozbyła się peruki i soczewek. Jej fioletowe pasemko rozświetlone było przez wpadające oknem promienie słońca, co dawało oszałamiający efekt. Z ust usunęła ślady po czerwieni szminki, zastępując je zwykłą pomadką. Na oku poprawiła czarną kreskę. Szyja jej znów ozdobiona była obrożą z ćwiekami, a jej ręce przyozdobione były czarnymi rzemykami.
Nie miała już na sobie obcisłej sukienki. Tym razem wokalista miał możliwość zobaczyć ją w codziennym stroju, czyli czarne rurki z dużą ilością dziur, koszulka z logiem jego zespołu oraz pasek z ćwiekami. Widać było, że ta odmiana zdecydowanie mu się spodobała. Przez dłuższą chwilę nic nie mówił, a kobieta zauważyła tylko, jak jego oddech stopniowo się zmienia.

 
Wyglądał, jakby miał zaraz zejść na zawał... Dziewczyna nie wiedziała jednak, co siedzi w głowie Biersacka. Była to reakcja podniecenia, czy obawy? Może jest to kolejny facet, który boi się jej naturalnej wersji? A może po prostu jest w szoku po jej nagłej odmianie? Nie tracąc ani chwili dłużej, podjęła próbę rozmowy.

- To miałam na myśli w klubie. Oto ja. Moja naturalna wersja. Jak doszło do wczorajszej przemiany i dlaczego to zrobiłam, to już dłuższa historia, więc nawet nie pytaj. Chciałam jednak skorzystać z metamorfozy i zabawić się, będąc w 'innym wcieleniu'. Nie bierz mnie też za dziwkę, nigdy wcześniej nie zdarzyła mi się taka akcja i w życiu bym się nie zgodziła na szybki numerek po imprezie, będąc sobą. Wczoraj jednak czułam się bezkarna, a fakt, że akurat Ty do mnie zagadałeś utwierdził mnie w wizji dobrej zabawy. Jak się również domyślasz, od początku wiedziałam, kim jesteś. Od dawna jestem Twoją fanką, a w nocy spełniło się moje największe marzenie. Z byle kim do łóżka nie chodzę *puściła oczko Andy'emu*

- Yyy...ale... daj mi pięć minut, muszę ochłonąć. 

Po tych słowach, zamknął się w toalecie. Nie bardzo wiedział, co ma odpowiedzieć dziewczynie i jak to rozegrać. Pożądanie płatało mu figle. Czuł tak ogromny pociąg do Agness, że aż się obawiał, czy zaraz nie rzuci się na nią bez słowa wyjaśnień. Chwila, gdy wyszła odmieniona z pomieszczenia, była dla niego jak objawienie. Zobaczył anioła, który powinien być dla niego zakazany. To jego żelazna zasada, że z fankami do łóżka się nie chodzi. Ale on już to zrobił. Bezwiednie, ale jednak. Czy to oznacza przyzwolenie na kolejny raz? Skoro i tak już się stało, to co zmieni następna próba? Co będzie dalej? Czy może być spokojny o losy zespołu, a może powinien poważnie porozmawiać z Agness? Nie wiedział nawet, jak się za to zabrać. Wyjął z kieszeni spodni paczkę papierosów i odpalił jednego. Zazwyczaj go to uspokajało. Tym razem jednak nic to nie dało. Czuł się jak w amoku. Nie potrafił myśleć trzeźwo. Wyszedł więc z toalety tuż po spaleniu papierosa i podszedł do kobiety. Miał w głowie plan, chciał wyjaśnić sytuację i odejść, zapominając o dziewczynie. Gdy do jego nozdrzy dotarł zapach perfum, wszystko się posypało. Złapał dziewczynę w talii i przyciągnął do siebie, namiętnie całując. Nagle się opanował i odsunął od niej jak poparzony.

- Przepraszam, nie wiem, co mnie podkusiło. Nie powinienem był. Ja... może już pójdę. * zrobił krok w stronę wyjścia, jednak dziewczyna złapała go za nadgarstek*

- Spokojnie, nic się nie stało. Zostań i porozmawiajmy. Zważywszy na fakt, że wczoraj uprawialiśmy seks, to zwykły pocałunek nie powinien wprowadzać Cię w stan takiego przerażenia.

- Nie chodzi o to, co zrobiłem, tylko o to, co zrobię, gdy zaraz się stąd nie ulotnię...

- Co niby takiego strasznego możesz zrobić?

- Dziewczyno. Jeszcze chwilę temu byłaś plastikiem na jedną noc, a teraz przemieniłaś się w zajebistą kobietę, na którą nie mogę spojrzeć bez pożądania! Nie wiem, jak Ty to ze mną robisz, nigdy nie miałem problemów z opanowaniem. Teraz jednak jak zaraz nie wyjdę, to się na Ciebie rzucę.  Nie chcę tego, nie chcę niczego robić wbrew woli kobiety. Powinniśmy porozmawiać o wczoraj, ale nie mogę się nawet skupić, dostaję małpiego rozumu...

- Spokojnie. Chodź, usiądź obok mnie, spróbujmy porozmawiać. Jak się rzucisz, to trudno, narzekać nie będę.  * wystawiła język, po czym się wyszczerzyła*

- No okej...

Chłopak zajął miejsce obok Agness, lecz przez pewien czas starał się unikać kontaktu wzrokowego. Dziewczyna próbowała pociągnąć rozmowę. Przeprosiła za 'fałszywe' rozpoczęcie znajomości i poprosiła o drugą szansę. Wokalista uznał, że jest to dobra chwila na szczerość i poprosił o nierozpowszechnianie informacji o ich wczorajszej akcji. Oboje doszli do wniosku, że najlepiej będzie, gdy zapomną o tym i rozpoczną znajomość na nowo. Bardzo dobrze im się ze sobą rozmawiało, co zachęciło ich do poznania siebie lepiej.

- Tak w sumie, to dlaczego wczoraj byłaś przebrana? Obecnie wyglądasz dużo lepiej! Wiem, że mówiłaś wcześniej, by nie pytać, ale skoro mamy dużo czasu, to może zechcesz mi to jednak wyjaśnić?

- Musiałam uciec przed jedną osobą. 

- Uciec? Dlaczego? Masz problemy?

- Musiałam zwiać z domu, a osoba, która mi to umożliwiła, nie odstępowała mnie na krok. Użyłam więc podstępu i przebrałam się, by mnie nie poznał. Jak widać, udało się. 

Dziewczyna dumna z siebie, zaproponowała w ramach uczczenia realizacji jej mistrzowskiego planu, pójście na wino. W tym samym czasie komórka Andy'ego dała o sobie znać. Wokalista odebrał:

- Cześć, co jest? ... to dziś?! ... gdzie? ...ok, zaraz tam będę! *rozłączył się i zwrócił do kobiety* Przepraszam, całkiem zapomniałem, że mam dziś ustawione nagrywanie nowego kawałka. Muszę niestety tam iść, jest to projekt z nowym artystą, więc nie mogę zawalić. Podaj mi tylko swój numer, zadzwonię i wtedy jakoś się umówimy. 

Agness podała mu namiary na siebie, nie za bardzo wierząc, że kiedykolwiek zadzwoni. Para pożegnała się przyjacielskim uściskiem, a następnie Andy podążył do drzwi. Ostatni raz odwrócił się w stronę kobiety i posłał jej buziaka w powietrzu.


Chwilę po wyjściu, dziewczyna postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Jakby pozwoliła w tym momencie zniknąć idolowi ze swojego życia, nie wybaczyłaby sobie tego nigdy. Pobiegła więc za nim - udało jej się go złapać tuż za drzwiami hotelu. Niewiele myśląc, zbliżyła się do chłopaka i pocałowała go namiętnie.


 Dopiero po takim pożegnaniu, mogła z czystym sumieniem wrócić do swojego pokoju.

  

niedziela, 25 października 2015

20. Ach, te dzieci.

20 lat później...

Agness była buntowniczką. Wyrosła na piękną kobietę o ciemnych oczach i ciemnych włosach. Dokładniej mówiąc, miała czarne włosy z fioletowym pasemkiem po lewej stronie. Nigdy wcześniej nie miała chłopaka - żaden nie ośmielił się do niej podejść, choć podobała się większości. Zazwyczaj ubrana była w czarną skórzaną kurtkę z ćwiekami, czarne spodnie z dziurami oraz koszulkę samodzielnie zaprojektowaną. Udawała niedostępną i groźną, a przez to odstraszała niepewnych siebie kandydatów.
Florian natomiast podążył śladami ojca i zaczął karierę jako wokalista. Po ukończeniu liceum, zakończył edukację, choć zawsze mu ona dobrze szła - był ponadprzeciętnie inteligentną osobą. Studia jednak za bardzo by mu kolidowały z obowiązkami.

Pewnego wieczoru Bill przygotował odświętną kolację. Zawołał do jadalni dzieci i żonę. Gdy już wszyscy usiedli na swoich miejscach, rozległ się dzwonek do drzwi. Kaulitz pełen ekscytacji poleciał otworzyć, a następnie przedstawił wszystkim gościa. Był to Lucas. Miły i ułożony chłopak, z wyglądu przypominał standardowego nerda. Od razu został zaproszony do stołu i ciepło przywitany przez wszystkich członków rodziny, poza Agness. Dziewczyna poszła do swojego pokoju, zgarniając jedynie ze stołu dwa tosty. Bill przeprosił i podążył za córką. Nie zdążył jej złapać w drodze, więc złamał święty zakaz przekraczania progu jej pokoju.

- Dlaczego mi to robisz?! - powiedziała z wyrzutem córka

- Wiesz, jaka jest sytuacja! Masz niewiele czasu na znalezienie męża! Chcesz wywołać światowy skandal?! Chcesz się pożegnać z luksusem i wylądować pod mostem?! Zrozum, musisz wyjść za mąż! Sama sobie zgotowałaś ten los, to teraz musisz ponieść konsekwencje! Staram Ci się pomóc, to już 5 kandydat w przeciągu ostatniego tygodnia! Nie możesz przynajmniej dać mu szansy?!

- Kurwa... Dobrze tato. Niech będzie. Pod warunkiem, że pozwolisz mi z nim wyjechać na wycieczkę. Tam się poznamy lepiej.

- Ok, jak sobie życzysz. Kiedy chcesz wyjechać? 

- Każ mu być za godzinę u nas ze swoją walizką. 

Bill poszedł do gościa załatwić sprawę, nie było to trudne - chłopak, na wieść o wycieczce, cieszył się, jakby wygrał właśnie milion dolarów w totka.

Lucas punktualnie o czasie przybył spakowany. Również Agness zeszła ze swoją czarną walizką z ćwiekami. Oboje pożegnali się z resztą i zniknęli za drzwiami.
Podróż minęła im całkiem przyjemnie, nawet zamienili ze sobą kilka słów. Lot trwał kilka godzin, więc mieli czas na zapoznanie się. Gdy tylko dolecieli na miejsce, Agness oznajmiła, że musi koniecznie iść do toalety. Lucas odprowadził dziewczynę pod odpowiednie drzwi, a sam poczekał przed nimi.

Kurwa, ja pierdolę, czy on musiał akurat tu stanąć? Ech, dobrze, że mam plan awaryjny. - pomyślała dziewczyna i wyjęła ze swojej walizki woreczek z ubraniami. Zamknęła się w kabinie i rozpoczęła przemianę. Na początek, pożegnała się ze wszystkimi swoimi ubraniami. Następnie założyła cienkie pończochy, które przypięła do pasa. Kolejnym elementem była czerwona, seksowna, obcisła i krótka sukienka. Swoje glany zastąpiła czarnymi, błyszczącymi szpilkami, a pieszczochy i obrożę - klasyczną biżuterią. Z małej kieszonki torebki, wyjęła pudełeczko z kolorowymi soczewkami - były one koloru niebieskiego. Nie chciała wzbudzać podejrzeń, dlatego też ich barwa była naturalna. Starannie je sobie zaaplikowała, po czym zajęła się ostatnim ważnym elementem - włosami. Jak dobrze, że kupiłam perukę w zeszłym roku na halloween, ten tleniony blond będzie idealnie pasował do mojego obecnego image'u. - pomyślała, układając ją na głowie. Spakowała swoje rzeczy, a walizkę owinęła różową folią. Tak przygotowana wyszła z kabiny i spojrzała w lustro. Efekt był tak dobry, że sama siebie nie poznała. Na zakończenie, pomalowała oczy eyelinerem oraz usta czerwoną szminką. W takim stanie wyszła z toalety, a Lucas oczywiście się nie zorientował. Minęła go i skierowała się do wyjścia.

Na zewnątrz, zadzwoniła po taksówkę. Nie minęło nawet pięć minut, a ta już przyjechała. Dziewczyna poprosiła o podwiezienie do najlepszego hotelu w centrum miasta. Taksówkarz był dość zdziwiony tą prośbą, wszak zazwyczaj słyszał kompletnie przeciwne komunikaty, ale bez wahania podjął się trasy. Jechali ponad godzinę, lotnisko znajdowało się bowiem na uboczu. Kierowca starał się zagadywać kobietę, jednak Agness olewała go i odpowiadała jedynie półsłówkami. Gdy dotarli na miejsce, zapłaciła mu sowicie i ruszyła do hotelu. Był on ogromny. Szklane drzwi zdobione diamentami zachęcały do wejścia. Wewnątrz natomiast panował półmrok, podłoga była obłożona czarnymi kafelkami, ściany były kremowe, dodatki czerwone, a na suficie wisiały diamentowe żyrandole. Buntowniczka ruszyła w stronę recepcji. Tam też szybko udało jej się załatwić pokój dla siebie. Poprosiła boy'a hotelowego, by zaniósł jej rzeczy do pokoju, a sama postanowiła tam jeszcze nie zaglądać.
Była godzina 22, jednak dziewczynie nie chciało się siedzieć w czterech ścianach. Postanowiła wykorzystać swój odmieniony wizerunek i zaszaleć na mieście. Zauważyła wcześniej, że naprzeciwko hotelu jest klub. Pewnym krokiem podążyła w jego stronę. Muzykę dało się słyszeć już od połowy ulicy, były to raczej rockowe kawałki. Idealnie! - powiedziała w duchu panna. Zachęcona dźwiękami, jeszcze chętniej weszła do środka.
Trochę nie pasowała do tego miejsca. Wszyscy ubrani na czarno, ona jedyna elegancka i seksowna w czerwieni. Od razu zwróciła uwagę każdego faceta. Niektórzy patrzyli z pogardą, reszta z pożądaniem. Agness zajęła miejsce przy barze, gdzie już po chwili zasiadł obok niej czarnowłosy chłopak i rozpoczął rozmowę.

- Co taka dziewczyna jak Ty robi w tym miejscu?

- Pokazuje swoje prawdziwe oblicze            

- Pozwól mi postawić Ci drinka panno tajemnicza... 

- Z przyjemnością, jednak może najpierw byś mi się przedstawił? - oczywiście, że dobrze wiedziała od początku, z kim ma do czynienia. Rozpoznała go po samym głosie, a gdy się odwróciła w jego stronę, utwierdziła się w tym przekonaniu. Chciała jednak zagrać zwykłego plastika, taki był jej cel na wieczór. Może niezupełnie jej to wychodziło, ale starała się.


- Jestem Andy Biersack, a Ty jak masz na imię?

- Agness. Często tu bywasz? 

- Czasem. Nigdy jednak nie spotkałem w tym miejscu takiej osoby, jak Ty. Zaciekawiłaś mnie.

Kilka drinków później Andy zaproponował przeniesienie się w jakieś spokojniejsze miejsce. Dziewczyna zgodziła się z chęcią, proponując swój pokój hotelowy. Nie było to dla niej normalne. Nigdy w życiu by się nie zgodziła, będąc sobą - teraz jednak dzięki przebraniu, poczuła, że może wszystko. Do tego dochodzi fakt, że był to Andy. Od dawna jej się podobał, a wizja spędzenia z nim chwil sam na sam, przekraczała jej najśmielsze oczekiwania.

Młodzi ulotnili się z klubu, w ekspresowym tempie znaleźli się w hotelu i podążyli do windy. Gdy tylko jej drzwi się zamknęły, chłopak zbliżył się do blondynki, przycisnął do ściany i namiętnie pocałował. Jedną rękę zatopił we włosach dziewczyny, a drugą ręką podwinął sukienkę i zaczął zachłannie eksplorować jej dolne okolice ciała. Gdy winda się otworzyła na odpowiednim piętrze, Andy wziął na ręce kobietę i zaniósł ją do pokoju, po czym rzucił brutalnie na łóżko. Gwałtownie obrócił ją na brzuch i rozpiął zamek od sukienki. Im mechanizm zjeżdżał niżej, tym niżej Biersack schodził ze swoim językiem. Co jakiś czas podgryzał delikatnie ciało partnerki. Już niedługo Agness nie miała na sobie niczego poza bielizną. Odwróciła się w stronę kochanka i zatapiając swe usta w jego, zaczęła go gwałtownie rozbierać. Najpierw pozbyła się koszulki, która wylądowała na drugim końcu pokoju, następnie przeszła do spodni i bokserek. Andy nie został w tyle - również dobrał się do majtek oraz stanika w bardzo krótkim czasie. Ręce chłopaka podróżowały po całym ciele blondynki, by już chwilę później mogły penetrować jej wnętrze. Panna zaczęła wzdychać i jęczeć coraz głośniej. Było jej naprawdę dobrze, zastanawiała się tylko, jak to możliwe, że on od samego początku wiedział, co robić, by sprawić jej taką przyjemność. Nie miała ona może za dużego porównania, bo był to jej drugi raz w życiu, ale jednak wiedziała, że trafić od razu w gusta kobiety wcale nie jest łatwo. Nagle poczuła, że wbija swojego członka do jej wnętrza. Jeszcze nigdy nie była tak podniecona. To było genialne, a ona nie miała wcale dosyć. Po pewnym czasie postanowiła przejąć panowanie i obróciła Andy'ego na plecy. Zmiana pozycji wyszła obojgu na dobre - już po chwili doszli i to idealnie w tym samym czasie. Oboje padli ze zmęczenia i wtuleni w siebie zasnęli. Zanim to jednak nastąpiło, Biersack zdążył zadać kobiecie jedno pytanie:


- Co znaczył Twój tekst z klubu, że pokazujesz swoje prawdziwe oblicze?           

- Jutro się dowiesz, obiecuję.  

niedziela, 15 lutego 2015

19. Połączeni w zapomnieniu.

Werona o tej porze roku wyglądała bajecznie. Wieczór był ciepły, a lampiony ustawione wzdłuż dróżki tworzyły naprawdę romantyczną atmosferę. Któż by śmiał w takich okolicznościach odmówić zaręczyn? Cóż. Na pewno nie ona. Targały nią emocje, miała pewne wątpliwości, czy nie powinna najpierw powiedzieć ukochanemu kilku faktów. Jednak nie odważyła się. Powiedziała po prostu "tak, wyjdę za Ciebie". On włożył na jej palec pierścionek, a zaraz po tym para wtuliła się w siebie. Wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju hotelowego. Tam, jak się okazało, wiele się pozmieniało. Na łóżku było pełno płatków róż, a na jego środku stała taca z szampanem i kieliszkami. Chłopak postawił kobietę i ją pocałował.

- Cieszę się, że tak się wszystko potoczyło. Mam nadzieję, że to koniec wszystkich naszych problemów i teraz będzie nam już jak w niebie.
- Też mam taką nadzieję. 


Odpowiedź dziewczyny była najszczerszymi słowami, na jakie mogła sobie pozwolić. Pragnęła, by byli ze sobą szczęśliwi. Zastanawiała się w dalszym ciągu, czy dobrze robi. Może jednak warto powiedzieć narzeczonemu o jej przygodach? Może zrozumie, zważywszy na fakt, iż mógł się już nigdy ze śpiączki nie dobudzić. Z drugiej strony, po co ma ryzykować? Z Tomem doszli do porozumienia. On ma nową dziewczynę i nigdy więcej nie powtórzy się sytuacja z przeszłości. Tu nie chodziło tylko o nią. Jakby powiedziała Billowi o romansie, to ten mógłby mieć za złe im obojgu. Mógłby zrobić dziką awanturę bratu, a wtedy nie miałaby ani przyjaciela ani narzeczonego. Do tego zniszczyłaby życie bliźniakowi, bo jednak taka informacja zawsze niesie za sobą konsekwencje. Teraz jest dobrze. Wszyscy są szczęśliwi i może tak pozostać na zawsze. Nie ma co tego psuć dla odrobiny szczerości. Czasem niewiedza jest czymś lepszym.
To na pewno nie będzie tak, że zapomni o sprawie i raz na zawsze zamknie ją, jak jakieś policyjne akta wyjaśnionej zbrodni. Będzie to do niej wracało, będzie myślała, czy postąpiła słusznie. Teraz jednak nie widziała lepszego rozwiązania. Mają przecież dwoje dzieci. Jak mieliby żyć, gdyby wszystko wyszło na jaw? Bill mógłby stracić zaufanie i do niej i do brata. To by go zniszczyło. Nie jest wszak typem twardego i gruboskórnego faceta. Dziewczyna tak się zamyśliła, że nie zauważyła nawet, jak młodzian podaje jej lampkę szampana. Dopiero po kilku uwagach dotarło do niej, co się dzieje. Wzięła naczynie z musującym płynem i upiła łyk. Wcześniej młodzi zdążyli wznieść toast za miłość. Było jak w bajce. Dzień wcześniej niczego się nie spodziewała. Siedziała w domu z dziećmi, borykając się z problemami codzienności. Dziś jest w innym państwie, innym miejscu. Obok nie ma dzieci, jest za to jej narzeczony i ich uczucia. Była ciekawa, czy Tom już wie. Część jej nie była pewna, czy chłopak się w niej przypadkiem nie zakochał, stąd ta ciekawość. Wówczas bowiem jego reakcja na nowinę mogłaby być nieciekawa. W tej chwili jednak postanowiła nie zamartwiać się tym i cieszyć chwilą. To była najlepsza opcja, jaką mogła wybrać.

~~~~

Następnego dnia narzeczeni obudzili się w swoich objęciach. Po zjedzeniu śniadania podanego do łóżka, Bill zabrał ukochaną na wycieczkę po mieście. Przygotował wcześniej plan zwiedzania oraz mapę. Wszystko było perfekcyjnie dograne. Każdy szczegół sprecyzowany. Były przygotowane chwile na podziwianie widoków oraz i czas na odpoczynek w swych ramionach. Nawet rezerwacja w restauracji była dokonana na konkretną godzinę, a młodzi mając cały dzień wrażeń, bez problemu na nią zdążyli, jak w zegarku. Gdy już zwiedzili wszystkie ważniejsze punkty miasta, a i dzień się powoli kończył, Bill zabrał kobietę w jeszcze jedno miejsce. Wysiedli z samochodu, a oczom kobiety ukazało się piękne jezioro. Na jego skalistym brzegu mogli podziwiać piękny zachód słońca. Gdy tak ostatnie promyki wystawały ponad widnokrąg, ona przybliżyła swoje usta do niego. Gorący pocałunek, jakim go obdarzyła, spowodował u obojga falę podniecenia. Jako, że miejsce to było odludne, mogli bez zastanowienia dać się ponieść uczuciu. Chłopak zaczął pieścić ciało ukochanej i powoli ją rozbierać. Ona również z przyjemnością pozbywała się z niego części garderoby. W końcu oboje wylądowali na masce samochodu. Namiętność, jaka nimi kierowała, była znacznie mocniejsza niż zwykle. Ogarnęły ich nieziemskie uczucia. Nawet nie zauważyli, jak ich ubrania wywiał wiatr...

niedziela, 4 stycznia 2015

18. Nieoczekiwane zdarzenie.

Kilka miesięcy później...


Bill starał się za wszelką cenę dobrze wypaść w roli tatusia. Nie zawsze mu to wychodziło idealnie, jednak poświęcenie było widać w każdym momencie. Był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, ze względu na okoliczności - nie każdy ma okazję wybudzić się ze śpiączki akurat w dniu narodzin dziecka. Do tego należy dodać fakt, że było to podwójne szczęście, wszak urodziły się bliźniaki. Agness i Florian. Dziewczynka była łudząco podobna do mamy, a chłopczyk odziedziczył geny po tacie. Przez ostatnie miesiące młodzi rodzice uczyli się wszystkiego od podstaw. Jak przewijać dzieci, jak karmić, co robić, gdy płaczą i inne tego typu rzeczy. Nie przeszkodziło im to jednak w znalezieniu chwil dla siebie. Para cieszyła się sobą i korzystała codziennie z możliwości bycia razem. Już raz zostali bez siebie długi czas, przez co docenili wartość wspólnie pędzonych chwil. Zakochali się w sobie na nowo. Tym razem ze zdwojoną mocą. W tym samym czasie Tom znalazł sobie dziewczynę i postanowił nigdy się nie przyznawać bratu do romansu. Wiedział, że urażony bliźniak może się na niego ostro wkurzyć, czego by nie zniósł. Wiedział też, że zniszczyłoby to związek Billa, do czego też nie mógł dopuścić. Było, minęło i pozostały tylko miłe wspomnienia - oboje kochanków tak uważało, jednak nikt nie odważył się tego wypowiedzieć na głos. Starali się unikać sytuacji sam na sam, co im ułatwiło sprawę.


Wieczorem młodzi zasiedli przed telewizorem i włączyli "Listy do Julii". Oboje z przyjemnością pochłonęli film, po którym dziewczyna rozpoczęła rozmowę:

- Jak ja bym chciała polecieć do Werony. To takie romantyczne miasto!
- Może kiedyś zorganizujemy taką podróż? Na przykład w następne wakacje?
- To cudowny pomysł! Jestem za!


~~~~
Dzień później Bill zachowywał się już bardziej oschle i niepokojąco. Kobieta nie wiedziała, jak ma to odebrać - najpierw proponuje gwiazdkę z nieba, a następnie staje się niedostępny i zimny. Trochę jakby był myślami całkiem gdzie indziej. Nic jednak się nie da zrobić na takie zachowanie, więc panna liczyła, że niedługo mu to przejdzie i wyjaśni wszystko.

Tak się jednak nie stało. Bez słowa wyszedł z domu i przez kilka kolejnych godzin był praktycznie nieosiągalny. Każda próba kontaktu kończyła się na informacji, że niedługo wróci i tyle. Zero konkretów. W końcu jednak się to stało. Przyszedł i poważnym tonem oznajmił, by kobieta szybko się spakowała. Podał jej walizkę i uprzedził, by wzięła tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Załamana dziewczyna w końcu pojęła, co się działo. Bill dowiedział się o romansie. Zapewne teraz zawiezie ją do jej mieszkania i każe nie wracać dopóki sobie tego nie poukłada.


Gdy kobieta się spakowała i zeszła na dół, dzieci już nie było. Spanikowana spytała o nie, lecz Bill ją uspokoił, że są bezpieczne u Toma i jego panny. "W sumie to dobrze, że nie zrobi takich scen przy dzieciach, to by mogło wpłynąć na ich psychikę." - pomyślała kobieta i grzecznie skierowała się do wyjścia. Para wsiadła do samochodu i ruszyła w drogę. Cóż za zdziwienie ogarnęło ukochaną wokalisty, gdy obrali kierunek przeciwny do jej mieszkania. Dopytywanie o cel podróży jednak nic nie dało. Siedziała więc potulnie, czekając na najgorsze. Chwilę później młodzi znaleźli się na parkingu przy lotnisku. Przeszli przez odprawę i poszli od razu do odpowiedniej bramki. Dopiero wtedy dotarło do dziewczyny, jak bardzo się myliła. Chłopak wcale nie chciał się jej pozbyć. Na monitorze wyświetlone były informacje o locie. "Werona" - nic więcej nie zdążyła wyczytać, bo już musieli podejść bliżej z biletami, po czym przeszli korytarzem do samolotu. Dziewczyna nie mogła wyjść z podziwu. Dopiero co rozmawiali o tym, dopiero co ustalali, że może w wakacje się tu wybiorą. Nie minęła nawet doba, a już siedzą w samolocie, czekając na podróż swojego życia. W czasie lotu często spoglądali w okno podziwiając widoki. Oboje uwielbiali to robić, więc korzystali z możliwości. Lot nie trwał jednak długo (jak dla nich), więc z niechęcią wysiedli. Bez przygód udało im się odzyskać bagaże, z którymi następnie pojechali do hotelu. Był to pięciogwiazdkowy resort. Ogromny ogród, wokół basenów usytuowanych na zewnątrz, był perfekcyjnie oświetlony. Zachęcał do wieczornych przechadzek. Boy hotelowy zaprowadził młodych do pokoju i dał kartę do drzwi. Gdy już zostali sami, rzucili się sobie w ramiona. Namiętnym pocałunkom nie było końca. Wzięli następnie wspólny prysznic, podczas którego posilili swe żądze. Następnie Bill poszedł do swej walizki i wyciągnął z niej pewien pakunek. Wręczył go swej lubej. Ona otworzyła go w porażająco szybkim tempie, a ku jej oczom ukazała się piękna czarna suknia wysadzana diamencikami u dołu. Nigdy wcześniej nie widziała piękniejszej. Z przyjemnością założyła ją na siebie - pasowała idealnie! Wyglądała w niej nieziemsko. Bill nie odstawał jednak od niej - ubrał bowiem elegancki garnitur od jednego z najbardziej cenionych projektantów. Tak przygotowani wyszli na kolację do hotelowej restauracji. Na powitanie dostali wino i zamówili polecane przez szefa kuchni dania. Wszystko było wyśmienite. Każdy kęs pieścił ich podniebienia. Przy końcu każdego dania było im smutno, że nie mają go więcej na talerzu. Najedzeni i przekonani, że dotknęli kulinarnego nieba, wyszli z restauracji. Postanowili przejść się po ogrodzie. W czasie trwania spaceru młodzi rozmawiali ze sobą na różne tematy. Po około godzinie postanowili zagrać w grę pod tytułem "co by było...?". Zasady miała proste. Jedna osoba wymyślała różne sytuacje, a zadaniem tej drugiej było szczerze odpowiedzieć. Po kilku kolejkach przyszedł czas na pytanie Billa.

- Co by było, gdybym uklęknął teraz przed Tobą i się oświadczył?
- Powiedziałabym, że bez pierścionka się nie liczy. *stwierdziła żartobliwie*
- A co jeśli miałbym pierścionek?
- To już kolejne pytanie, więc nie muszę Ci na nie odpowiadać. Z resztą, chyba śnisz, jeśli myślisz, że powiedziałabym Ci teraz, co by wtedy było. Dowiesz się, jak to zrobisz. Nie wcześniej.
- No dobrze, w takim razie...*Uklęknął przed ukochaną i wyciągnął z kieszeni pudełeczko. Otworzył je, a ku jej oczom ukazał się piękny pierścionek zaręczynowy.* ...wyjdziesz za mnie?



Dziewczyna stała dłuższą chwilę i nic nie odpowiadała. Z jej oczu zaczęły uciekać pojedyncze łzy.

piątek, 12 grudnia 2014

17. Cud narodzin.

Siedziała razem z Tomem w kuchni przygotowując śniadanie. Zapowiadał się miły dzień dla obojga z nich. Planowali spędzić go na odpoczynku przy dobrym filmie. Kobieta stała przy kuchence i robiła jajecznicę, a chłopak kroił chleb na blacie. Promienie słońca delikatnie wchodziły do pomieszczenia. Z radia leciała radosna muzyka, przypominająca im czasy młodości. Na stole leżał już pokrojony w kostkę pomidor oraz ogórek. Nie zabrakło też szklanek z rozlanym do nich sokiem owocowym. Młodzi usiedli przy stole, gdy tylko wykonali do końca swe zadania. Pachnące danie kusiło ich coraz bardziej. Delektowali się wcześniej tym zapachem, by teraz móc w pełni posmakować potrawy. Raj dla podniebienia. Cały posiłek spędzili prawie w ciszy. Niekiedy tylko się odezwali do siebie półsłówkami, jednak żadna poważniejsza rozmowa się z tego nie wywiązała.
Nagle dziewczyna poczuła, że dziecko zapragnęło wyjść na świat.

~~~~~~

W sali, w której leżał Bill, zrobiło się tłoczno. Jedna z pielęgniarek zauważywszy, że chłopak poruszył ręką, wezwała lekarza. Kilka miesięcy śpiączki i nagle tak po prostu się wybudza, mimo iż jego wcześniejszy stan na to nie wskazywał. Połowa personelu zleciała się na miejsce zdziwiona. Młodzieniec zaczął powoli otwierać oczy. Lekarz wyprosił wszystkich z pomieszczenia. Zaczął badać 'śpiącą królewnę'. Zaskakująco dziwne było to, że nagle wyniki wyszły jak u kompletnie zdrowej osoby. Gdy Bill już całkiem się dobudził, lekarz zaczął do niego mówić. Powiedział, że trafił kilka miesięcy temu do szpitala i leżał od tamtego czasu w śpiączce. Chłopak zachował trzeźwość umysłu i od razu po usłyszeniu informacji, spytał przerażony o datę. Gdy usłyszał odpowiedź, zawiesił się na moment, po czym odpowiedział:

- W tym miesiącu moja dziewczyna miała rodzić! Proszę mi powiedzieć, czy nie przespałem tej chwili!
- Dawno nikogo nie wieźli do nas na porodówkę - tak to już bywa na przedmieściach. Aczkolwiek chwilę temu akurat jedna dziewczyna została przywieziona i właśnie rodzi.
- O Boże, proszę mi powiedzieć, jak ona ma na imię?!
- Niestety nie mogę, tajemnica lekarska.
- Proszę, to ważne! To może być moja kobieta!
- No dobrze, ale powiem panu na ucho, w sekrecie. Jak coś, to ode mnie się pan nie dowiedział.


Lekarz jak rzekł, tak zrobił. Już chwilę później Bill zaczął wyrywać się z kroplówek. Jako, że doktor nie dałby rady go zatrzymać, więc nawet nie próbował. Młodzian popędził, co sił w nogach na porodówkę.



To było jak magiczne ozdrowienie - nie dość, że się obudził, to jeszcze biegł z prędkością, której mistrzowie świata w sprincie mogliby mu pozazdrościć.
Wbiegł do sali w chwili, gdy kobieta odbierała od lekarza dziecko... a właściwie dzieci. Była to dziewczynka i chłopiec. Kaulitz stanął w drzwiach zszokowany. Patrzył to na dzieci, to na ukochaną.




Ona wpatrywała się w niego, jakby doznała objawienia. Nie wiedziała, jak to możliwe. Czy oczy płatają jej figle, a może psychika nie działa jak należy? Spojrzała na owoc miłości, który trzymała w swych ramionach, następnie podniosła wzrok na drzwi... On nadal stał. I w tym momencie uświadomiła sobie, że cuda się zdarzają. Łzy zaczęły samoistnie lecieć jej po policzku. Uśmiechnęła się do chłopaka, a ten to odwzajemnił i podbiegł do łóżka. Pocałował dziewczynę, po czym wziął na ręce jedno z dzieci.

Chłopczyk przyglądał się z zaciekawieniem tatusiowi. Jego wielkie czarne oczka ani na chwilę nie zmieniły celu obserwacji. Bill obejmował ostrożnie maleństwo w obawie, by nic mu nie zrobić. Jego wnętrze przepełnione było ogromną radością. Te drobne rączki, nóżki i twarzyczka sprawiały, że młody ojciec się rozpływał. Spojrzał na matkę swych pociech z ogromnym uśmiechem na ustach. Oboje nie mogli uwierzyć w tę chwilę, że to się dzieje naprawdę. Trwali tak w stanie euforii do czasu, aż przyszedł lekarz.

- Przykro mi bardzo Bill, ale musisz wrócić do sali. Nie jesteś jeszcze na tyle silny, by w ogóle opuszczać łóżko, a co dopiero biegać... To się mogło źle dla Ciebie skończyć! Dziećmi się jeszcze zdążysz nacieszyć, ale teraz już wracamy do siebie, raz raz!

Chłopak niechętnie oddał maluszka kobiecie i skierował się do wyjścia. Zanim jednak wrócił do sali, obdarował ukochaną namiętnym pocałunkiem.

niedziela, 23 listopada 2014

16. Zmierzyć się z przeszłością.




Trzy tygodnie później...



Dziewczyna siedziała na kanapie obok Toma. Młodzi rozmawiali ze sobą o sprawie Billa.

- Cieszę się, że nie pozwoliłeś lekarzom go odłączyć. Jak kilka dni później się okazało, że nagle jego stan się poprawia... to było cudne uczucie! Nadal nie wiemy, czy się wybudzi, ale przynajmniej możemy żyć nadzieją... Dziękuję.
- Cii... Nie myśl już o tym. Potrzebna Ci chwila relaksu i zapomnienia.



Sięgnął po pilota, którym włączył nastrojową muzykę. Wstał i podał dziewczynie rękę.

- Czy można prosić do tańca?


Słowa przez niego wypowiedziane były przesiąknięte namiętnością. Dziewczyna bez namysłu się zgodziła i dała się poprowadzić chłopakowi. Jego dłonie niewinnością nie grzeszyły. Wodziły po ciele kobiety delikatnie, nie opuszczając żadnego miejsca. Młodzi zbliżyli się do siebie bardziej i wtuleni przetańczyli dalszą część utworu. Pod jego koniec oddalili się odrobinkę, będąc nadal bardzo blisko siebie. Młodzian zatopił swe dłonie we włosach partnerki, spojrzał jej głęboko w oczy i zbliżył się do jej ust. Pasja, jaką było widać w jego spojrzeniu sprawiła, że kobieta pragnęła go z każdą chwilą coraz bardziej. Pocałunek, jaki złożył na jej ustach był niesamowity. Pragnęła, by ta chwila nie miała końca.
Tom wziął ją niespodziewanie na ręce i zaniósł do łóżka. Tam pocałunki stały się jeszcze bardziej zachłanne. Zaczął schodzić coraz niżej. Pozbywał się ubrań z dziewczyny powoli i zmysłowo. Z każdą zdjętą rzeczą napięcie rosło. Ona również nie czekała ani chwili dłużej by zacząć rozbierać chłopaka. Już kilka minut później ubrania obojga leżały na podłodze w nieładzie. Chłopak wszedł w kobietę delikatnie, by już do kolejnego ruchu użyć maksymalnie dużo siły. Jęknęła. Kilka mocniejszych ruchów wystarczyło, by oboje chcieli zmienić pozycję na inną, dającą więcej doznań. Tom podniósł nogi kobiety i położył na swoich ramionach. Obojgu spodobała się ta zmiana. Intensywne odczucia zostały jeszcze bardziej spotęgowane. Dziewczyna po jakimś czasie przewróciła chłopaka na plecy i zaczęła się poruszać zdecydowanie i szybko. Tom zdziwił się, gdyż to zawsze tylko on był aktywny w łóżku - nie spodziewał się czegoś takiego, lecz było to bardzo miłe zaskoczenie. Poskutkowało to jego rychłym dojściem. Nie zostawił on jednak dziewczyny na pastwę losu i zajął się nią po wszystkim. Jego ręce zwiedzały każdy skrawek jej ciała. Rozpalał ją jak nikt inny. Gdy już oboje byli spełnieni, położyli się wtuleni w siebie.

~~

Wieczorem zadzwonił telefon. Dziewczyna odebrała, a w słuchawce usłyszała znajomy głos. Był to głos Kyle'a. Chłopak poprosił o spotkanie w ich dawnej ulubionej knajpce. Umówili się więc i już godzinę później siedzieli naprzeciwko siebie. Jego stan wskazywał na spożycie alkoholu w niemałej ilości. Mimo tego, zachowywał się bardzo kulturalnie. Był jednak strasznie przybity. Zdecydował się podjąć kroki, jakich na trzeźwo by się podjąć nie odważył. Szczera rozmowa to było to, co miał na myśli. Zaczął więc spowiedź przed byłą. Opowiedział o wszystkich swoich grzechach i za nie przeprosił. Zdał sobie sprawę, jak bardzo mu na niej zależy. Mógłby zrobić wszystko, by tylko dostać szansę naprawy ich związku. Dziewczyna siedziała dłuższy czas słuchając w skupieniu chłopaka. Postanowiła się jednak w końcu wypowiedzieć po dłuższym namyśle.

- Mogę wybaczyć Ci wszystko, co zrobiłeś i powiedziałeś, ale nigdy o tym nie zapomnę...


Słowa te przeszyły chłopaka na wylot. Nie miał ochoty się jeszcze poddać, więc mimo wszystko próbował dalej. Wymyślał najróżniejsze powody, dla których ona powinna dać mu możliwość poprawy. Jeden z nich jednak wyróżniał się całkowicie...

-Ty miałaś Billa, wybaczyłem Ci ten skok w bok. Teraz przecież i tak go nie masz, więc czemu nie chcesz spróbować ze mną? Daj spokój, przecież on już się nie obudzi. Jest trupem! Rozumiesz? TRUPEM. Martwym, śmierdzącym ciałem na szpitalnym łóżku. Zwłokami. A Ty potrzebujesz teraz faceta. W Twoim stanie to ważne.
-I właśnie dlatego już nigdy nie będziesz mnie mieć, nieczuły potworze. Bill żyje i się wybudzi prędzej niż myślisz!

Dziewczyna wstała i wybiegła z lokalu. Kyle chciał za nią pobiec, jednak w jego stanie okazało się to zadaniem niewykonalnym - wywalił się przy próbie wstania z miejsca.

Przez kolejny miesiąc Kyle próbował dodzwonić się do dziewczyny, jednak bezskutecznie. Próbował też złapać ją na mieście, ale i to mu nie wyszło. W końcu poddał się zrezygnowany.

~~

Dziewczyna była już w ostatnim miesiącu ciąży. Z niecierpliwością wyczekiwała dnia narodzin jej dziecka, a termin zbliżał się wielkimi krokami. Pewnego dnia...

poniedziałek, 17 listopada 2014

15. Czy to koniec?

Du stehst vor mir / Stoisz przede mną
Lass die Zukunft noch mal kippen / Pozwól przyszłości jeszcze raz się przewrócić
Lass uns weg von hier / Ucieknijmy stąd

Wir haben uns / Mamy siebie
Wir haben Angst / Boimy się
Wir kommen nirgendwo an / Nie dojdziemy nigdzie
Wir sind Träumer /Jesteśmy marzycielami 





Te słowa zabrzmiały w jej uszach. Nie były one jednak wyraźne. Dosłownie i w przenośni. Leciało jej ulubione połączenie dwóch wersji językowych utworu, w tym tkwił sekret. To jak z jej myślami. Nachodziły na siebie jak te teksty. Pragnęła całkowicie zatopić się w tym utworze, dotrzeć do jego głębi. To zadanie było zdecydowanie prostsze niż dotarcie do jej głowy. Tam już był zbyt wielki bałagan, mimo iż sprzątała go codziennie. Wiedziała czego chce i czemu, ale nie wiedziała, co z tego wyniknie. To niebezpieczna gra na emocjach. Pragnęła mieć Billa znów przy sobie, ale jednak część jej nie chciała, by to się stało tak szybko. Chciała uciec od szarej codzienności, zasmakować czegoś nowego. Wszak to już ostatnie takie podrygi - jak urodzi się dziecko, to nie będzie już miała ani ochoty ani czasu na romanse. To ostatnia chwila, by uwolnić swoją mroczną duszę pełną sekretów. Później będzie musiała ją pochować na wieki. Na razie jednak wolała sobie tego nie wyobrażać. Żyła chwilą, choć niepewnie. Bała się również innej rzeczy. Przez tyle lat życia poznała siebie aż nadto. Wiedziała, że jej serce potrafi płatać figle. Co, jeśli Tom zawróci jej w głowie i się w nim zakocha? Zawsze mocno rozgraniczała pożądanie od miłości, ale w tym wypadku nie szło jej to aż tak dobrze. Bała się tego, choć nie wiedziała nawet, skąd jej przyszedł ten pomysł do głowy. Wcześniej też nie zawsze była aniołkiem, ale nigdy nie myślała o zakochaniu. Teraz? To chyba przez to bliźniacze połączenie. Są całkiem różni, jak ogień i woda. To chyba ją najbardziej kusiło. Dwie różne dusze, dwa różne ciała. Mogła zasmakować obu...
Marzyła, by to nie popsuło niczego, co miała wcześniej. Jednocześnie marzyła, by to, co jest teraz się nie popsuło. Chciała zapomnieć o świecie i żyć przygodami z Tomem. Ale czy to normalne, by aż tak nachalnie o tym myśleć? Nie zdarzało się jej to wcześniej.
Po ostatniej chwili uniesień, chłopak zmienił nastawienie. Chodził pochmurny, nie chciał z nią rozmawiać. Wychodził z domu na całe dnie, a gdy wracał, dało się czuć od niego damskie perfumy. Nie odpisywał nawet na jej smsy typu "czy będziesz na obiedzie?''. Gdyby miał taką możliwość, to by pewnie się w ogóle z nią nie widywał, ale że jest to technicznie niemożliwe, to po prostu unikał ją, jak najbardziej potrafił.
Któregoś dni się to jednak zmieniło. Dziewczyna wróciła do domu po zakupach. Gdy tylko weszła, poczuła piękny zapach, dochodzący z kuchni. Czekało tam na nią miejsce elegancko zastawione, a Tom zaczął właśnie nakładać gotowe spaghetti na talerze. Zaskoczona kobieta dostała zaproszenie do usadowienia się na krześle.
Po daniu głównym czekał jeszcze znakomity deser w postaci ciasta. Był to wyśmienity sernik rozpływający się w ustach.
Młodzi przy posiłku rozmawiali ze sobą jak gdyby nigdy nic się nie stało. Trochę męczyło to dziewczynę, ale nie chciała psuć chwili. Bała się, że jak poruszy temat, to on znów przestanie z nią rozmawiać. Wolała więc nie ryzykować.
To nie był jednak koniec niespodzianek. Tom przygotował dla niej gorącą kąpiel, a wkoło wanny poukładał dużo świec oraz płatków kwiatów. Delikatnie rozebrał kobietę, wziął na ręce i umieścił w wodzie. Tam też namydloną gąbeczką dotykał każdego jej skrawka ciała. Takiej przyjemnej kąpieli dziewczyna nie miała jeszcze nigdy. Rozpalił ją i jedyne, na co miała teraz ochotę to był seks z nim. Nie to jednak było w jego planach. Po kąpieli delikatnie wytarł ciało dziewczyny, a następnie podał jej piękną czerwoną suknię wieczorową. Gdy już ją ubrała, chłopak nie mógł wyjść z podziwu. Stał jak wryty dobre kilka minut, aż w końcu słowa dziewczyny doszły do niego. Pytała o to, po co jej ta sukienka. Odpowiedź na to pytanie ją mocno zaskoczyła. Okazało się, że Tom zapragnął zabrać dziewczynę na bal.


Weszli do wielkiego pomieszczenia. Wszystko było pięknie przystrojone złotymi dodatkami. Kelnerzy chodzili pomiędzy ludźmi, z tacami, na których były lampki szampana. Muzyka grała, a ludzie tańczyli na parkiecie w jej rytm.
Tom zaprosił dziewczynę do tańca. Nie omieszkała odmówić młodzianowi, czego nie żałowała ani przez chwilę, albowiem jego ruchy były perfekcyjne. Prowadził ją przez parkiet niczym mistrz tańca. Niekiedy miała nawet wrażenie, jakby oczy wszystkich ludzi na sali skierowane były tylko na nich. Niesamowite chwile wprowadzały ją w magiczny nastrój. Nigdy wcześniej nie była na balu, co potęgowało jej uczucia. Miała wrażenie, jakby czas zatrzymał się w miejscu, a na sali byli tylko oni i ich ruchy. Przetańczyli ze sobą całą noc. Nie interesował ich nawet fakt, że byli na tej sali jedynymi młodymi osobami. Nic się wówczas dla nich nie liczyło. Ich ciała stykały się ze sobą niebezpiecznie. Napięcie i pożądanie rosło z każdą chwilą. Oni jednak tego nie wykorzystali. Mieli bardzo dużo okazji na chociażby namiętny pocałunek pełen pasji, a jednak nie zrobili tego. To jednak sprawiło, że pragnęli siebie jeszcze bardziej.

Po balu postanowili wrócić do domu spacerkiem. Noc była gwieździsta i ciepła. To ich zdecydowanie zachęciło do wędrówki. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Atmosfera była cudowna. Kobieta jednak w połowie drogi zaczęła narzekać na obolałe nogi od szpilek. Tom niewiele myśląc, wziął kobietę na ręce i zaczął ją nieść do domu. Ona najpierw się wyrywała i nie chciała się na to zgodzić, ale po czasie się poddała i wtuliła się w chłopaka. Było jej tak dobrze i ciepło w jego ramionach, że pod koniec trasy zasnęła. Tom otworzył więc drzwi do domu i zaniósł ją prosto do łóżka. Delikatnie położył kobietę i okrył kołdrą. Sam zrobił dokładnie to samo nie przejmując się niewygodą garnituru. Wtulił się w kobietę i zasnął...

Rano zbudził ich telefon ze szpitala. Dostali informację, że stan Billa się pogorszył. Pojechali na miejsce, by być przy nim. Nie obchodziło ich to, że wszyscy się dziwnie patrzyli na ich stroje. Nie wiedzieli, ile mają czasu, więc nie chcieli marnować żadnej chwili.
Siedzieli przy nieprzytomnym chłopaku kilka godzin. Lekarze nie dawali mu zbyt wielu szans na ozdrowienie. Zadali młodym pytanie ciężkie, lecz konieczne - czy dalej mają utrzymywać go sztucznie przy życiu, czy już się poddać. Bardzo niewielki procent szans był na to, że pewnego dnia się obudzi, a pogorszenie jego stanu jeszcze bardziej utwierdzał w tym przekonaniu.
Kobieta miała łzy w oczach. Zawsze była twarda, ale nie tym razem. Patrzyła na Toma przerażona. Nie wiedziała, co ma o tym myśleć. Świat jej się zawalił. Wczoraj była praktycznie pewna tego, że jednego dnia Bill się obudzi. Nie chciała wprawdzie, by zdarzyło się to teraz, gdy jej życie było tak pokomplikowane, ale pragnęła tej chwili. Teraz? Nadzieja ginęła z każdą sekundą coraz bardziej. Chciało jej się płakać, niszczyć wszystko, co ma na swej drodze, krzyczeć. To było dla niej za wiele. Zdała sobie sprawę, jak bardzo jej na nim zależy. Nie wyobrażała sobie innego życia. Tom złapał dziewczynę za ręce i powiedział powoli

- Myślę, że powinniśmy to zrobić...

Dziewczyna wyrwała mu się i wykrzyczała na całą salę:

- Nie! On będzie żył, rozumiesz?! On żyje! Nie waż się go odłączać! Znienawidzę Cię jak to zrobisz! On żyje, ale musimy w to uwierzyć! Żyje!!

Wybiegła z sali strącając przy tym stolik z kwiatkiem i książką. Szklany wazon zbił się i rozprysnął po całym pomieszczeniu. Woda, będąca w nim, pomoczyła książkę. Ta natomiast, lądując na ziemi, otworzyła się na jednej stronie, a kwiat ułożył się tak, że przecinał jej tekst. Tom podszedł i podniósł lekturę. Spojrzał na otwartą stronę. Rozmazane, mokre litery układały się w zdania:

I'm in love with you / Jestem w Tobie zakochany
and it's crushing my heart / I to niszczy moje serce
all I want is you / Wszystko czego pragnę to ty
to take me into your arms / byś wzięła mnie w swoje ramiona...
...when love and death embrace / Gdy miłość połączy się ze śmiercią

I love you / Kocham Cię
and you're crushing my heart / A Ty niszczysz moje serce
I need you / Potrzebuję Cię
please take me into your arms / Proszę weź mnie w swoje ramiona
...when love and death embrace / Gdy miłość połączy się ze śmiercią


Lekarz przerwał ciszę, pytając Toma o ostateczną decyzję...