"Komm her wir werden nicht gestört, das hab ich schon geklärt don´t disturb" // Podejdź tutaj, nikt nam nie przeszkodzi, już o to zadbałem - 'Nie przeszkadzać'

poniedziałek, 6 października 2014

10. Nowa przyjaźń, nowa miłość?

Bill ostatnio coraz rzadziej bywał w domu. Nie chciał mówić, gdzie idzie – zazwyczaj kończyło się na słowach: „załatwić ważne sprawy”. Jedynym plusem tej sytuacji było to, że jak ona wychodziła, to mogła użyć tego samego argumentu, a on nie mógł mieć jej tego za złe. Tak właśnie robiła. Codziennie się mijali. Chłopak wracał, ona szła. Nie mieli za dużo czasu na rozmowy. Spotkania, na których miała planować przyjęcie, zmieniły się w chwile zwierzeń. Kilian znakomicie się spisywał w roli pocieszyciela i przyjaciela od serca. Dziewczyna przekonała się, dlaczego to właśnie on został bratnią duszą jej ukochanego.

Pewnego razu, młodzieniec zaprosił przyjaciółkę do siebie. Długi czas rozmawiali, śmiali się i żartowali. W jednym momencie wszystko się zmieniło. Chłopak zrozumiał, że to, co czuje to już jest coś więcej. Wiedział również, że nie może sobie na to pozwolić. Przez dłuższą chwilę patrzył się na nią jak zahipnotyzowany. Wyczuwał, że jak czegoś nie zrobi, to zaraz się na nią rzuci. Aby temu zapobiec, szybko złapał ze stołu ulotkę pizzerii i zaproponował, by coś zamówić. Przyfarciło mu się, dziewczyna z przyjemnością wyszarpała od niego papierek i wybrała z menu odpowiedni numerek.

- 68, pasuje Ci?
- Może lepiej 69?
- Nie, dzięki. Mam chłopaka.

Oboje zaśmiali się z dwuznacznego żarciku kobiety.

- A co, jakbyś nie miała?
- Przypominam Ci, że jednak mam i na dodatek jest on Twoim najlepszym przyjacielem. Co, dziewczynami też się dzielicie?
- Nie, skądże. Tak tylko spytałem z ciekawości.

Znów się zaśmiali, co przerwał Kilian łapiąc za telefon i wybierając numer do restauracji. Złożył zamówienie, odłożył komórkę na stół i oznajmił, że za jakieś pół godziny mogą się spodziewać dostawy. Przez pewną chwilę trwała martwa cisza, jednak chłopak postanowił ją przerwać.

- Co by było, jakbyś się dowiedziała, że tak naprawdę nie jestem przyjacielem Billa? Że jesteśmy największymi wrogami? Do tego może... ja robiłbym na co dzień coś złego? Dalej byś mnie lubiła?
- Haha... Chciałabym mieć takich wrogów, co to organizują dla mnie przyjęcia niespodzianki. Co do ostatniego pytania, to mówiłeś, że pracujesz głównie przy komputerze. Co złego byś mógł tam robić, gry piratować? Wtedy to nawet bym Cię polubiła jeszcze bardziej.

Dobry humor nie opuszczał dziewczyny ani na chwilę. Przyjaciele zmienili temat na planowanie niespodzianki. Nawet nie zauważyli, jak czas zleciał i do drzwi zadzwonił dostawca pizzy. Odebrali jedzenie i zabrali się za konsumpcję.

Kilka dni później, po kolejnym dziwnym wyjściu Billa, panna poszła na zakupy. Miała nadzieję, że jak zrobi dziś romantyczną kolację przy świecach, to wydusi od chłopaka jakiekolwiek informacje o tym, co takiego codziennie załatwia. Od dnia rozpoczęcia tego wszystkiego, nawet się nie kochali. Nie było namiętnych pocałunków, uwodzicielskich spojrzeń. Każde zaloty dziewczyny traktował, jakby ich nie było. Kompletnie ją olewał, jego oczy straciły blask. Wyglądał tak, jakby myślami był gdzieś indziej. Całkowicie nieobecny. Ta kolacja to miała być ostatnia szansa na poznanie prawdy.
Z jej kieszeni wydobył się dźwięk komórki. Wyjęła ją i spojrzała na wyświetlacz. Dzwonił Tom, więc lekko zdziwiona odebrała.

- Cześć, co tam?
- Hey. Słuchaj, gdzie jesteś?
- W sklepie, robię zakupy. Chcesz coś?
- Wróć jak najszybciej do domu. Nie wiem, co się stało. Usłyszałem straszne hałasy, następnie trzaśnięcie drzwiami, wyjrzałem przez okno i zobaczyłem mocno wkurzonego Billa. W takim stanie to już dawno go nie widziałem. Wiesz, co się stało?
- Nie, nie mam pojęcia. Ostatnio ciągle gdzieś znikał i nic nie chciał mi mówić...
- Wróć tu jak najszybciej, on Cię teraz bardzo potrzebuje. Siedzi na krawężniku przed domem załamany. Próbowałem podejść i zagadać, ale wkurzył się tylko jeszcze bardziej.
- Myślisz, że mnie nie oleje? Ostatnie dni wskazywałyby na coś innego.
- Jestem pewien, że Ciebie wysłucha.
- Dobra, już jadę.

Rozłączyła się i zostawiwszy koszyk z zakupami na środku sklepu, wybiegła do samochodu. Podróż starała się odbyć najszybciej, jak się dało. Billa jednak nie było już na miejscu. Zaparkowała, wysiadła i weszła do domu. To, co tam zastała, wyglądało jak po wizycie huraganu. Chłopaka jednak w domu również nie było. To wiedziała już wcześniej, przez brak jego wozu na parkingu. Liczyła jednak na jakąś karteczkę pozostawioną na stole. Nic takiego na nią niestety nie czekało. Pobiegła więc do Toma. Ten otworzył jej drzwi i zaczął od razu rozmowę.

- Tuż po moim telefonie zauważyłem, jak wstaje i kieruje się do samochodu. Nie było szansy, byś zdążyła go dogonić. Ruszył z piskiem opon i nie mam pojęcia dokąd. Mam tylko nadzieję, że wie, co robi.
- Też mam taką nadzieję. Oby się w nic nie wpakował. Nie powinien był wsiadać w takim stanie za kółko. Boję się o niego.
- Nie martw się, będzie dobrze.

Przytulił przyszłą szwagierkę w ramach pocieszenia. Zaprosił ją do kuchni, gdzie przygotował melisę. Widział, że potrzebowała uspokojenia i wcale się jej nie dziwił. Spróbował zmienić temat, odciągnąć jej myśli od Billa, jednak niewiele to dało. Wypili wywar i postanowili posprzątać bałagan pozostawiony przez wybuchowego młodzieńca. Tom z przyjemnością pomagał przy tym kobiecie, mimo że nie było to szybkie i proste zajęcie. Pełno odłamków szkła walało się wszędzie, trzeba było naprawdę uważać, by się nie skaleczyć.
Zanim skończyli, na zegarze wybiła północ. Dziewczyna postanowiła zadzwonić do chłopaka, w końcu zawsze o tej porze był już w domu. Nie dodzwoniła się jednak, po kilku sygnałach się rozłączał. Próbowała kilka razy, z tym samym skutkiem.
Spróbował również do niego zadzwonić brat. Także wykonał kilka prób, w końcu przy czwartej się udało.

- DAJCIE MI WSZYSCY ŚWIĘTY SPOKÓJ!!

Na tym się jednak skończyło, znów się rozłączył. Nie wiedzieli nadal, gdzie jest i co się stało. Jedyne, czego mogli być pewni, to tego, że nic mu nie jest. Dziewczyna spytała Toma, czy usłyszał coś jeszcze, jakieś otoczenie. Dostała informację zwrotną, która dała jej pewien trop.

- Chyba wiem, gdzie jest. Jedziesz ze mną?
- Jasne. Jaki cel podróży?
- Hotel. Ten sam, w którym się poznaliśmy.

Oboje wsiedli pospiesznie do samochodu. Ruszyli w długą trasę na miejsce możliwego pobytu chłopaka. Przez całą drogę niewiele rozmawiali, tak bardzo byli przejęci wszystkim. Gdy dotarli na miejsce, kamień spadł im z serca. Zobaczyli wózek Billa na parkingu. Więc jednak miała rację. Przybył tu. Ulżyło jej, choć jeszcze się nie uspokoiła. Poszli do recepcji i spytali o pokój, w którym przebywa Kaulitz. Oczywiście, nikt im niczego nie chciał powiedzieć, dopóki nie wspomnieli o podejrzeniu próby samobójczej. Pobiegli do drzwi razem z boyem hotelowym, który otworzył im drzwi zapasową parą kluczy.
Billa nie było wewnątrz pokoju. Siedział jednak na poręczy balkonu, tak jak wtedy ona.
Dziewczyna podeszła spokojnie i złapała go, przyciągając mocno do siebie.

- Co do cho... To Ty? Co tu robisz?
- Martwiłam się, że sobie coś zrobisz. Wyraźnie masz jakiś problem, a ja się zaraz dowiem, o co chodzi. Chodź do pokoju.

Para weszła do środka, a bracia się przywitali. Bill był zdziwiony obecnością Toma, ale nie miał sił nawet o tym wspominać. Chłopak nie miał wyjścia, musiał im powiedzieć, co się stało. Tym razem nie miał, gdzie uciec. Nie mógł też się nigdzie schować bądź udać, że nic się nie stało.

- Kilka dni temu dostałem telefon. Gość powiedział, że muszę się zjawić u niego, bo czeka mnie ostatni film. Pojechałem. Chciałem się dogadać, by mi darował już ten jeden, bo sytuacja uległa zmianie. On był jednak nieugięty. Prawie codziennie się z nim widywałem próbując coś ustalić, przekonać go. Nie chciał jednak odpuścić. Dziś postawił sprawę jasno – albo nagrywam, albo wszystko pójdzie na nic i wypuści do sieci informacje, dowody oraz te filmiki porno... Zgodziłem się więc i współpracowałem ten ostatni raz. Nie mogłem jednak patrzeć na mieszkanie po tym wydarzeniu, nie mogłem sobie wyobrazić jak spojrzę w oczy swojej ukochanej. Uciekłem więc. Znowu.
- On Ci groził tyle czasu, a Ty mi nic nie powiedziałeś?! I do tego się zgodziłeś na jego chore układy?! Zamiast porozmawiać ze mną, byśmy razem rozwiązali jakoś tę sytuację...wolałeś znów sam się wpakować w bagno! Nie zdziw się, jak jutro znów zadzwoni i zmieni umowę na kolejne x filmików!

Kobieta wybiegła z hotelu, wsiadła do samochodu i odpaliła maszynę. Tym razem to nie Bill ruszył z piskiem opon....

1 komentarz:

  1. No i co ten Bill wyprawia xp Coś tak czuje, że wszystko spieprzył, a ten jego "przyjaciel" na tym skorzysta ;p
    Niby ma trudną sytuację, ale załatwił to w najgłupszy możliwy sposób, jak to faceci xD
    No nic, jestem bardzo ciekawa jak to się potoczy dalej ;)

    OdpowiedzUsuń