Bill
ostatnio coraz rzadziej bywał w domu. Nie chciał mówić, gdzie
idzie – zazwyczaj kończyło się na słowach: „załatwić ważne sprawy”.
Jedynym plusem tej sytuacji było to, że jak ona wychodziła, to
mogła użyć tego samego argumentu, a on nie mógł mieć jej tego
za złe. Tak właśnie robiła. Codziennie się mijali. Chłopak
wracał, ona szła. Nie mieli za dużo czasu na rozmowy. Spotkania,
na których miała planować przyjęcie, zmieniły się w chwile
zwierzeń. Kilian znakomicie się spisywał w roli pocieszyciela i
przyjaciela od serca. Dziewczyna przekonała się, dlaczego to
właśnie on został bratnią duszą jej ukochanego.
Pewnego
razu, młodzieniec zaprosił przyjaciółkę do siebie. Długi czas
rozmawiali, śmiali się i żartowali. W jednym momencie wszystko się
zmieniło. Chłopak zrozumiał, że to, co czuje to już jest coś
więcej. Wiedział również, że nie może sobie na to pozwolić.
Przez dłuższą chwilę patrzył się na nią jak zahipnotyzowany.
Wyczuwał, że jak czegoś nie zrobi, to zaraz się na nią rzuci.
Aby temu zapobiec, szybko złapał ze stołu ulotkę pizzerii i
zaproponował, by coś zamówić. Przyfarciło mu się, dziewczyna z
przyjemnością wyszarpała od niego papierek i wybrała z menu
odpowiedni numerek.
- Może
lepiej 69?
- Nie,
dzięki. Mam chłopaka.
Oboje
zaśmiali się z dwuznacznego żarciku kobiety.
- Przypominam Ci, że jednak mam i na dodatek jest on Twoim najlepszym przyjacielem. Co, dziewczynami też się dzielicie?
- Nie, skądże. Tak tylko spytałem z ciekawości.
Znów
się zaśmiali, co przerwał Kilian łapiąc za telefon i wybierając
numer do restauracji. Złożył zamówienie, odłożył komórkę na
stół i oznajmił, że za jakieś pół godziny mogą się
spodziewać dostawy. Przez pewną chwilę trwała martwa cisza,
jednak chłopak postanowił ją przerwać.
- Co by było, jakbyś się dowiedziała, że tak naprawdę nie jestem przyjacielem Billa? Że jesteśmy największymi wrogami? Do tego może... ja robiłbym na co dzień coś złego? Dalej byś mnie lubiła?
Dobry
humor nie opuszczał dziewczyny ani na chwilę. Przyjaciele zmienili
temat na planowanie niespodzianki. Nawet nie zauważyli, jak czas
zleciał i do drzwi zadzwonił dostawca pizzy. Odebrali jedzenie i
zabrali się za konsumpcję.
Kilka
dni później, po kolejnym dziwnym wyjściu Billa, panna poszła na
zakupy. Miała nadzieję, że jak zrobi dziś romantyczną kolację
przy świecach, to wydusi od chłopaka jakiekolwiek informacje o tym,
co takiego codziennie załatwia. Od dnia rozpoczęcia tego
wszystkiego, nawet się nie kochali. Nie było namiętnych
pocałunków, uwodzicielskich spojrzeń. Każde zaloty dziewczyny
traktował, jakby ich nie było. Kompletnie ją olewał, jego oczy
straciły blask. Wyglądał tak, jakby myślami był gdzieś indziej. Całkowicie nieobecny. Ta kolacja to miała być ostatnia szansa na
poznanie prawdy.
Z jej
kieszeni wydobył się dźwięk komórki. Wyjęła ją i spojrzała
na wyświetlacz. Dzwonił Tom, więc lekko zdziwiona odebrała.
- Cześć, co tam?
- W sklepie, robię zakupy. Chcesz coś?
- Wróć jak najszybciej do domu. Nie wiem, co się stało. Usłyszałem straszne hałasy, następnie trzaśnięcie drzwiami, wyjrzałem przez okno i zobaczyłem mocno wkurzonego Billa. W takim stanie to już dawno go nie widziałem. Wiesz, co się stało?
- Nie, nie mam pojęcia. Ostatnio ciągle gdzieś znikał i nic nie chciał mi mówić...
- Wróć tu jak najszybciej, on Cię teraz bardzo potrzebuje. Siedzi na krawężniku przed domem załamany. Próbowałem podejść i zagadać, ale wkurzył się tylko jeszcze bardziej.
- Myślisz, że mnie nie oleje? Ostatnie dni wskazywałyby na coś innego.
- Jestem pewien, że Ciebie wysłucha.
- Dobra, już jadę.
Rozłączyła
się i zostawiwszy koszyk z zakupami na środku sklepu, wybiegła do
samochodu. Podróż starała się odbyć najszybciej, jak się dało.
Billa jednak nie było już na miejscu. Zaparkowała, wysiadła i
weszła do domu. To, co tam zastała, wyglądało jak po wizycie
huraganu. Chłopaka jednak w domu również nie było. To wiedziała
już wcześniej, przez brak jego wozu na parkingu. Liczyła jednak na
jakąś karteczkę pozostawioną na stole. Nic takiego na nią
niestety nie czekało. Pobiegła więc do Toma. Ten otworzył jej
drzwi i zaczął od razu rozmowę.
- Tuż po moim telefonie zauważyłem, jak wstaje i kieruje się do samochodu. Nie było szansy, byś zdążyła go dogonić. Ruszył z piskiem opon i nie mam pojęcia dokąd. Mam tylko nadzieję, że wie, co robi.
- Nie martw się, będzie dobrze.
Przytulił
przyszłą szwagierkę w ramach pocieszenia. Zaprosił ją do kuchni,
gdzie przygotował melisę. Widział, że potrzebowała uspokojenia i
wcale się jej nie dziwił. Spróbował zmienić temat, odciągnąć
jej myśli od Billa, jednak niewiele to dało. Wypili wywar i
postanowili posprzątać bałagan pozostawiony przez wybuchowego
młodzieńca. Tom z przyjemnością pomagał przy tym kobiecie, mimo
że nie było to szybkie i proste zajęcie. Pełno odłamków szkła
walało się wszędzie, trzeba było naprawdę uważać, by się nie
skaleczyć.
Zanim
skończyli, na zegarze wybiła północ. Dziewczyna postanowiła
zadzwonić do chłopaka, w końcu zawsze o tej porze był już w
domu. Nie dodzwoniła się jednak, po kilku sygnałach się
rozłączał. Próbowała kilka razy, z tym samym skutkiem.
Spróbował również do niego zadzwonić brat. Także wykonał kilka prób, w końcu przy czwartej się udało.
- DAJCIE MI WSZYSCY ŚWIĘTY SPOKÓJ!!
Na tym
się jednak skończyło, znów się rozłączył. Nie wiedzieli
nadal, gdzie jest i co się stało. Jedyne, czego mogli być pewni,
to tego, że nic mu nie jest. Dziewczyna spytała Toma, czy usłyszał
coś jeszcze, jakieś otoczenie. Dostała informację zwrotną, która
dała jej pewien trop.
- Chyba wiem, gdzie jest. Jedziesz ze mną?
- Hotel. Ten sam, w którym się poznaliśmy.
Oboje
wsiedli pospiesznie do samochodu. Ruszyli w długą trasę na miejsce
możliwego pobytu chłopaka. Przez całą drogę niewiele rozmawiali,
tak bardzo byli przejęci wszystkim. Gdy dotarli na miejsce, kamień
spadł im z serca. Zobaczyli wózek Billa na parkingu. Więc jednak
miała rację. Przybył tu. Ulżyło jej, choć jeszcze się nie
uspokoiła. Poszli do recepcji i spytali o pokój, w którym przebywa
Kaulitz. Oczywiście, nikt im niczego nie chciał powiedzieć, dopóki
nie wspomnieli o podejrzeniu próby samobójczej. Pobiegli do drzwi
razem z boyem hotelowym, który otworzył im drzwi zapasową parą
kluczy.
Billa
nie było wewnątrz pokoju. Siedział jednak na poręczy balkonu, tak
jak wtedy ona.
Dziewczyna
podeszła spokojnie i złapała go, przyciągając mocno do siebie.
- Martwiłam się, że sobie coś zrobisz. Wyraźnie masz jakiś problem, a ja się zaraz dowiem, o co chodzi. Chodź do pokoju.
Para
weszła do środka, a bracia się przywitali. Bill był zdziwiony
obecnością Toma, ale nie miał sił nawet o tym wspominać.
Chłopak nie miał wyjścia, musiał im powiedzieć, co się stało.
Tym razem nie miał, gdzie uciec. Nie mógł też się nigdzie
schować bądź udać, że nic się nie stało.
- Kilka dni temu dostałem telefon. Gość powiedział, że muszę się zjawić u niego, bo czeka mnie ostatni film. Pojechałem. Chciałem się dogadać, by mi darował już ten jeden, bo sytuacja uległa zmianie. On był jednak nieugięty. Prawie codziennie się z nim widywałem próbując coś ustalić, przekonać go. Nie chciał jednak odpuścić. Dziś postawił sprawę jasno – albo nagrywam, albo wszystko pójdzie na nic i wypuści do sieci informacje, dowody oraz te filmiki porno... Zgodziłem się więc i współpracowałem ten ostatni raz. Nie mogłem jednak patrzeć na mieszkanie po tym wydarzeniu, nie mogłem sobie wyobrazić jak spojrzę w oczy swojej ukochanej. Uciekłem więc. Znowu.
Kobieta
wybiegła z hotelu, wsiadła do samochodu i odpaliła maszynę. Tym
razem to nie Bill ruszył z piskiem opon....
No i co ten Bill wyprawia xp Coś tak czuje, że wszystko spieprzył, a ten jego "przyjaciel" na tym skorzysta ;p
OdpowiedzUsuńNiby ma trudną sytuację, ale załatwił to w najgłupszy możliwy sposób, jak to faceci xD
No nic, jestem bardzo ciekawa jak to się potoczy dalej ;)