Bill starał się za wszelką cenę dobrze wypaść w roli tatusia. Nie zawsze mu to wychodziło idealnie, jednak poświęcenie było widać w każdym momencie. Był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, ze względu na okoliczności - nie każdy ma okazję wybudzić się ze śpiączki akurat w dniu narodzin dziecka. Do tego należy dodać fakt, że było to podwójne szczęście, wszak urodziły się bliźniaki. Agness i Florian. Dziewczynka była łudząco podobna do mamy, a chłopczyk odziedziczył geny po tacie. Przez ostatnie miesiące młodzi rodzice uczyli się wszystkiego od podstaw. Jak przewijać dzieci, jak karmić, co robić, gdy płaczą i inne tego typu rzeczy. Nie przeszkodziło im to jednak w znalezieniu chwil dla siebie. Para cieszyła się sobą i korzystała codziennie z możliwości bycia razem. Już raz zostali bez siebie długi czas, przez co docenili wartość wspólnie pędzonych chwil. Zakochali się w sobie na nowo. Tym razem ze zdwojoną mocą. W tym samym czasie Tom znalazł sobie dziewczynę i postanowił nigdy się nie przyznawać bratu do romansu. Wiedział, że urażony bliźniak może się na niego ostro wkurzyć, czego by nie zniósł. Wiedział też, że zniszczyłoby to związek Billa, do czego też nie mógł dopuścić. Było, minęło i pozostały tylko miłe wspomnienia - oboje kochanków tak uważało, jednak nikt nie odważył się tego wypowiedzieć na głos. Starali się unikać sytuacji sam na sam, co im ułatwiło sprawę.
Wieczorem młodzi zasiedli przed telewizorem i włączyli "Listy do Julii". Oboje z przyjemnością pochłonęli film, po którym dziewczyna rozpoczęła rozmowę:
- Jak ja bym chciała polecieć do Werony. To takie romantyczne miasto!
- Może kiedyś zorganizujemy taką podróż? Na przykład w następne wakacje?
- To cudowny pomysł! Jestem za!
Dzień później Bill zachowywał się już bardziej oschle i niepokojąco. Kobieta nie wiedziała, jak ma to odebrać - najpierw proponuje gwiazdkę z nieba, a następnie staje się niedostępny i zimny. Trochę jakby był myślami całkiem gdzie indziej. Nic jednak się nie da zrobić na takie zachowanie, więc panna liczyła, że niedługo mu to przejdzie i wyjaśni wszystko.
Tak się jednak nie stało. Bez słowa wyszedł z domu i przez kilka kolejnych godzin był praktycznie nieosiągalny. Każda próba kontaktu kończyła się na informacji, że niedługo wróci i tyle. Zero konkretów. W końcu jednak się to stało. Przyszedł i poważnym tonem oznajmił, by kobieta szybko się spakowała. Podał jej walizkę i uprzedził, by wzięła tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Załamana dziewczyna w końcu pojęła, co się działo. Bill dowiedział się o romansie. Zapewne teraz zawiezie ją do jej mieszkania i każe nie wracać dopóki sobie tego nie poukłada.
Gdy kobieta się spakowała i zeszła na dół, dzieci już nie było. Spanikowana spytała o nie, lecz Bill ją uspokoił, że są bezpieczne u Toma i jego panny. "W sumie to dobrze, że nie zrobi takich scen przy dzieciach, to by mogło wpłynąć na ich psychikę." - pomyślała kobieta i grzecznie skierowała się do wyjścia. Para wsiadła do samochodu i ruszyła w drogę. Cóż za zdziwienie ogarnęło ukochaną wokalisty, gdy obrali kierunek przeciwny do jej mieszkania. Dopytywanie o cel podróży jednak nic nie dało. Siedziała więc potulnie, czekając na najgorsze. Chwilę później młodzi znaleźli się na parkingu przy lotnisku. Przeszli przez odprawę i poszli od razu do odpowiedniej bramki. Dopiero wtedy dotarło do dziewczyny, jak bardzo się myliła. Chłopak wcale nie chciał się jej pozbyć. Na monitorze wyświetlone były informacje o locie. "Werona" - nic więcej nie zdążyła wyczytać, bo już musieli podejść bliżej z biletami, po czym przeszli korytarzem do samolotu. Dziewczyna nie mogła wyjść z podziwu. Dopiero co rozmawiali o tym, dopiero co ustalali, że może w wakacje się tu wybiorą. Nie minęła nawet doba, a już siedzą w samolocie, czekając na podróż swojego życia. W czasie lotu często spoglądali w okno podziwiając widoki. Oboje uwielbiali to robić, więc korzystali z możliwości. Lot nie trwał jednak długo (jak dla nich), więc z niechęcią wysiedli. Bez przygód udało im się odzyskać bagaże, z którymi następnie pojechali do hotelu. Był to pięciogwiazdkowy resort. Ogromny ogród, wokół basenów usytuowanych na zewnątrz, był perfekcyjnie oświetlony. Zachęcał do wieczornych przechadzek. Boy hotelowy zaprowadził młodych do pokoju i dał kartę do drzwi. Gdy już zostali sami, rzucili się sobie w ramiona. Namiętnym pocałunkom nie było końca. Wzięli następnie wspólny prysznic, podczas którego posilili swe żądze. Następnie Bill poszedł do swej walizki i wyciągnął z niej pewien pakunek. Wręczył go swej lubej. Ona otworzyła go w porażająco szybkim tempie, a ku jej oczom ukazała się piękna czarna suknia wysadzana diamencikami u dołu. Nigdy wcześniej nie widziała piękniejszej. Z przyjemnością założyła ją na siebie - pasowała idealnie! Wyglądała w niej nieziemsko. Bill nie odstawał jednak od niej - ubrał bowiem elegancki garnitur od jednego z najbardziej cenionych projektantów. Tak przygotowani wyszli na kolację do hotelowej restauracji. Na powitanie dostali wino i zamówili polecane przez szefa kuchni dania. Wszystko było wyśmienite. Każdy kęs pieścił ich podniebienia. Przy końcu każdego dania było im smutno, że nie mają go więcej na talerzu. Najedzeni i przekonani, że dotknęli kulinarnego nieba, wyszli z restauracji. Postanowili przejść się po ogrodzie. W czasie trwania spaceru młodzi rozmawiali ze sobą na różne tematy. Po około godzinie postanowili zagrać w grę pod tytułem "co by było...?". Zasady miała proste. Jedna osoba wymyślała różne sytuacje, a zadaniem tej drugiej było szczerze odpowiedzieć. Po kilku kolejkach przyszedł czas na pytanie Billa.
- Co by było, gdybym uklęknął teraz przed Tobą i się oświadczył?
- Powiedziałabym, że bez pierścionka się nie liczy. *stwierdziła żartobliwie*
- A co jeśli miałbym pierścionek?
- To już kolejne pytanie, więc nie muszę Ci na nie odpowiadać. Z resztą, chyba śnisz, jeśli myślisz, że powiedziałabym Ci teraz, co by wtedy było. Dowiesz się, jak to zrobisz. Nie wcześniej.
- No dobrze, w takim razie...*Uklęknął przed ukochaną i wyciągnął z kieszeni pudełeczko. Otworzył je, a ku jej oczom ukazał się piękny pierścionek zaręczynowy.* ...wyjdziesz za mnie?

Dziewczyna stała dłuższą chwilę i nic nie odpowiadała. Z jej oczu zaczęły uciekać pojedyncze łzy.