"Komm her wir werden nicht gestört, das hab ich schon geklärt don´t disturb" // Podejdź tutaj, nikt nam nie przeszkodzi, już o to zadbałem - 'Nie przeszkadzać'

piątek, 12 grudnia 2014

17. Cud narodzin.

Siedziała razem z Tomem w kuchni przygotowując śniadanie. Zapowiadał się miły dzień dla obojga z nich. Planowali spędzić go na odpoczynku przy dobrym filmie. Kobieta stała przy kuchence i robiła jajecznicę, a chłopak kroił chleb na blacie. Promienie słońca delikatnie wchodziły do pomieszczenia. Z radia leciała radosna muzyka, przypominająca im czasy młodości. Na stole leżał już pokrojony w kostkę pomidor oraz ogórek. Nie zabrakło też szklanek z rozlanym do nich sokiem owocowym. Młodzi usiedli przy stole, gdy tylko wykonali do końca swe zadania. Pachnące danie kusiło ich coraz bardziej. Delektowali się wcześniej tym zapachem, by teraz móc w pełni posmakować potrawy. Raj dla podniebienia. Cały posiłek spędzili prawie w ciszy. Niekiedy tylko się odezwali do siebie półsłówkami, jednak żadna poważniejsza rozmowa się z tego nie wywiązała.
Nagle dziewczyna poczuła, że dziecko zapragnęło wyjść na świat.

~~~~~~

W sali, w której leżał Bill, zrobiło się tłoczno. Jedna z pielęgniarek zauważywszy, że chłopak poruszył ręką, wezwała lekarza. Kilka miesięcy śpiączki i nagle tak po prostu się wybudza, mimo iż jego wcześniejszy stan na to nie wskazywał. Połowa personelu zleciała się na miejsce zdziwiona. Młodzieniec zaczął powoli otwierać oczy. Lekarz wyprosił wszystkich z pomieszczenia. Zaczął badać 'śpiącą królewnę'. Zaskakująco dziwne było to, że nagle wyniki wyszły jak u kompletnie zdrowej osoby. Gdy Bill już całkiem się dobudził, lekarz zaczął do niego mówić. Powiedział, że trafił kilka miesięcy temu do szpitala i leżał od tamtego czasu w śpiączce. Chłopak zachował trzeźwość umysłu i od razu po usłyszeniu informacji, spytał przerażony o datę. Gdy usłyszał odpowiedź, zawiesił się na moment, po czym odpowiedział:

- W tym miesiącu moja dziewczyna miała rodzić! Proszę mi powiedzieć, czy nie przespałem tej chwili!
- Dawno nikogo nie wieźli do nas na porodówkę - tak to już bywa na przedmieściach. Aczkolwiek chwilę temu akurat jedna dziewczyna została przywieziona i właśnie rodzi.
- O Boże, proszę mi powiedzieć, jak ona ma na imię?!
- Niestety nie mogę, tajemnica lekarska.
- Proszę, to ważne! To może być moja kobieta!
- No dobrze, ale powiem panu na ucho, w sekrecie. Jak coś, to ode mnie się pan nie dowiedział.


Lekarz jak rzekł, tak zrobił. Już chwilę później Bill zaczął wyrywać się z kroplówek. Jako, że doktor nie dałby rady go zatrzymać, więc nawet nie próbował. Młodzian popędził, co sił w nogach na porodówkę.



To było jak magiczne ozdrowienie - nie dość, że się obudził, to jeszcze biegł z prędkością, której mistrzowie świata w sprincie mogliby mu pozazdrościć.
Wbiegł do sali w chwili, gdy kobieta odbierała od lekarza dziecko... a właściwie dzieci. Była to dziewczynka i chłopiec. Kaulitz stanął w drzwiach zszokowany. Patrzył to na dzieci, to na ukochaną.




Ona wpatrywała się w niego, jakby doznała objawienia. Nie wiedziała, jak to możliwe. Czy oczy płatają jej figle, a może psychika nie działa jak należy? Spojrzała na owoc miłości, który trzymała w swych ramionach, następnie podniosła wzrok na drzwi... On nadal stał. I w tym momencie uświadomiła sobie, że cuda się zdarzają. Łzy zaczęły samoistnie lecieć jej po policzku. Uśmiechnęła się do chłopaka, a ten to odwzajemnił i podbiegł do łóżka. Pocałował dziewczynę, po czym wziął na ręce jedno z dzieci.

Chłopczyk przyglądał się z zaciekawieniem tatusiowi. Jego wielkie czarne oczka ani na chwilę nie zmieniły celu obserwacji. Bill obejmował ostrożnie maleństwo w obawie, by nic mu nie zrobić. Jego wnętrze przepełnione było ogromną radością. Te drobne rączki, nóżki i twarzyczka sprawiały, że młody ojciec się rozpływał. Spojrzał na matkę swych pociech z ogromnym uśmiechem na ustach. Oboje nie mogli uwierzyć w tę chwilę, że to się dzieje naprawdę. Trwali tak w stanie euforii do czasu, aż przyszedł lekarz.

- Przykro mi bardzo Bill, ale musisz wrócić do sali. Nie jesteś jeszcze na tyle silny, by w ogóle opuszczać łóżko, a co dopiero biegać... To się mogło źle dla Ciebie skończyć! Dziećmi się jeszcze zdążysz nacieszyć, ale teraz już wracamy do siebie, raz raz!

Chłopak niechętnie oddał maluszka kobiecie i skierował się do wyjścia. Zanim jednak wrócił do sali, obdarował ukochaną namiętnym pocałunkiem.